-A ty co chcesz znowu.- prychnął
Portugalczyk wywracając oczami. Dziewczyna spojrzała na niego wymownie.
-No bo ja…
-Nie, nie jestem ojcem twojego
dziecka, nara. – fuknął i skierował się w stronę domu.
-Ale, ze co? – wypaliła
zdezorientowana szatynka.
-Aveiro ty debilu. Co ty
odpierdalasz? – powiedział kapitan Królewskich
stając mu na drodze i patrząc na napastnika jak na idiote.
-No jak to co? Nie widać?
-To jest debilu przyjaciółka Gin a
nie jedna z twoich kochanek… - warknął Hiszpan zaciskając usta.
-A no faktycznie twarz taka jakaś
znajoma…-zamyślił się Ronaldo przyglądając się dziewczynie stojącej za bramą
teraz już poważnie zniecierpliwionej.
-Ja pierdole z kim ja żyję! – jęknął
Iker przejeżdżając dłonią po twarzy.
-No ale dlaczego ona wygląda jakby wpadła
pod walec drogowy?- dopytywał się Portugalczyk.
-A co ja kurwa wyrocznia? Spytaj się
je! Albo nie, ja lepiej sam to zrobię…- prychnął i wpuścił szatynkę na posesję.
-Sorry Katina, ale nasza gwiazdka ma
ostatnio ciężkie dni. – Bramkarz spojrzał sceptycznie na swojego towarzysza.
-Nic nie szkodzi. – uśmiechnęła się
wyciągając z włosów liście.
-Co ci się stało?
-Nic takiego, po prostu biegłam tu i
jakiś idiota o mało mnie nie rozjechał byłam zmuszona wskoczyć w krzaki… znaczy
krzaki wskoczyły na mnie ale to nie ważne - wyjaśniła. W tym momencie przed brama zatrzymało się białe porsche z
którego wywlekł się nie kto inny jak Sergio Ramos z okularami na nosie. Wszyscy
spojrzeli na niego podejrzliwie.
-Miałeś być godzinę temu – warknął
Cristiano piorunując wzrokiem kolegę, który szczerząc zęby oparł się o maskę
samochodu.
-No tak jakoś się przedłużyło,
jeszcze jakaś idiotka lazła środkiem drogi…
-To ty kretynie jechałeś po
chodniku!! A nie ja szłam środkiem drogi – prychnęła Katina.
-No na pewno!
-No tak?! Przywlekłam się do was te
pół kilometra z wieściami a tu mnie jeszcze rozjechać chcieli! – wydarła się na
nich. Spojrzeli na nią w osłupieniu.
-Ale, że co? – wypalił Sergio ze
zdezorientowaną miną.
-GDZIE JEST GIN?!-wydarł się Aveiro
łapiąc ją i zaczynając potrząsać jak workiem na kartofle.
-Puść mnie kretynie bo mnie
zgnieciesz. – warknęła w myślach,
żałując, ze wcześniej tak zachwycała się tymi idiotami. -A skąd ja mogę
wiedzieć? Twierdzi, że u Ruskich, ale to pewnie jeszcze na haju mówiła bo kto
normalny jedzie do Ruskich…
-No racja. Jaja se z nas robi pewnie
siedzi gdzieś na Bahamach…
-A Ronaldo odchodzi od zmysłów –
dokończył Iker.
-Wcale nie! Po prostu mam z nią
sprawę do załatwienia. – tłumaczył się wkurzony Portugalczyk.
-Chyba w łóżku!
-WOOOOON! Nie rozmawiam z wami. –
prychnął i zniknął za drzwiami.
-Ma rozchwianie emocjonalne pomoc
psychologa by się przydała… w sumie to wam wszystkim a może lepiej psychiatry…
- zastanawiała się na głos Hiszpanka.
-Baby…- jęknął Ramos i podążył za
kolega z drużyny.
-Dobra ale co Gin jeszcze mówiła. –
zaczął Casillas z powagą.
-Chociaż jeden normalny. A więc
mówiła o Ruskich i Petercośtam..
-Jakie Petercośtam? – wpadł jej w
słowo kapitan Królewskich.
-No nie wiem?! Powiedziała
Petercośtam nic więcej i żebym wam powiedziała…
-Wymieniała nazwiska??
-Ja pierdole czy tu musisz mi
przerywać ciągle? – warknęła Katina piorunując go wzrokiem.
-Dobra, już nie będę, a więc mów,
mów. – poklepał ją po ramieniu . Spojrzała na niego podejrzliwie.
-Ja wiem, ze Rosja to dziwne miejsce,
ale chyba Gin nie jest aż taką kretynką, żeby tam wyjeżdżać toż to samobójstwo
jest! I po prostu powiedziała powiedz chłopakom
-No to ona musi umierać, jeśli by
prosiła o takie coś. – powiedział Iker grobowym tonem.
-A jak oni ja tam przetrzymują? –
jęknęła Katina zaczynając krążyć po chodniku.
-A jak oni ją zgwałcili zmusili do
ślubu, albo planują żądać okupu?
-Wstawaaaj…
-Nie! Won, ja chcę spaaać. –
jęknęłam naciągając kołdrę na głowę.
-Wirginio Mourinho nakazuje ci
wstać!
-Spierdalaj, nigdzie się stąd nie
wybieram – wymruczałam.
-Bo będę łaskotać!
-Pff co za groźby ty mi tu rzucasz! –
fuknęłam zakopując się w pościeli.
Dobra, zamilkł.. kontynuuje moje
słodkie marzenia senne ahh…
Jednak spokój nie był mi chyba dany
bo nagle poczułam, że ktoś ciągnie mnie za nogi i zanim zdążyłam cokolwiek
powiedzieć wylądowałam na ziemi ze zdezorientowaną miną. Zamrugałam kilka razy
oczami i rozejrzałam się w koło.
-Ja pierdole chyba straciłam właśnie
wątek. Oliver kretynie nie waż mi się stąd wyłazić!- wydarłam się i szybko
podniosłam z podłogi.
-No to na razie! – usłyszałam i po
chwili trzaśnięcie drzwiami. No to pięknie polazł sobie, jak wróci to będzie
miał przesrane już ja tego dopilnuje. Dobra chwila musze ogarnąć mózg bo coś
jest nie tak.. a no tak zapomniałam, że tylko jestem w Rosji i nie wiem jak
wrócić do domu. Banalna sprawa. Wracam do łóżka. Powlekłam się z powrotem na
materac . Przykryłam się kołdrą następnie wygładzając ją pedantycznie. Kurde mi
coś chyba na mózg padło a może jakimś bakcylem się zaraziłam czy coś… Dobra
lepiej tak o tym nie myśleć, leżenie szkodzi mi na głowę.
Wstałam i wzięłam szybki prysznic na
otrzeźwienie. Spojrzałam w lustro z kwaśna miną przyglądając się sobie.
Mogłabym swobodnie robić za zombie. Tak, ta rola jest mi chyba życiowo przypisana…
ciekawe co Królewscy sobie robią w Madrycie, pewnie nawet nie zauważyli, że
mnie nie ma znając ich wolny zapłon.
Załatwiłam całą poranna toaletę i
usiadłam na parapecie wpatrując się tempo w widoki za oknem.
Chciałam już do domu, nie podobało mi
się tutaj. Może gdybym tu przyjechała z trochę bardziej ogarniętym grafikiem to
byłoby inaczej ale w takiej formie jak teraz to ja dziękuję.
-A jak...- zaczął po raz setny Iker
za co dostał w łeb od Ramosa.
-Przynudzasz.- podsumował Sergio. –
pomyślmy logicznie..
-Logicznie to ty będziesz myślał jak
jej nie sprowadzimy do końca tygodnia do Madrytu.
-Mamy jeszcze kilka dni więc w czym
problem?
-Dosyć, skoro jest w Rosji, jeżeli
to w ogóle możliwe to musiała się tam jakoś dostać, nie? – podsunęła Katina bawiąc
się włosami.
-No co ty, na piechotę poszła…
-Ej no daj spokój ja tu próbuję coś
wymyśleć, helooł?!
-Dobra jedziemy na najbliższe
lotnisko.
-No więc czy widziała pani tę oto
dziewczynę? Niska szatynka , towarzyszył jej pewnie wysoki brunet. – mówił Cristiano
wciskając kobiecie zdjęcie pod nos.
-Przykro mi ale nie mogę udzielać
takich informacji.- odpowiedziała.
-No ale to jest bardzo, ale to
bardzo ważne, naprawdę. – kontynuował Aveiro patrząc na nią błagalnie.
-Niestety, ale nie mogę panu pomóc…
-Nie widzi pani kim jestem? Nazywam
się Cristiano Ronaldo dos Santos Aveiro, chyba może mi pani powiedzieć? –
wpatrywał się w nią maślanym wzrokiem.
-Aha. – mruknęła. Portugalczyk
wywrócił oczami i zaczął pstrykać palcami w blat.
-Nie!
-Co nie? – spytała kobieta podnosząc
wzrok znad monitora.
-Słuchaj… - popatrzył na plakietkę z
jej imieniem i nazwiskiem. – Mary, od tych informacji zależy nasze życie, czy
możesz mi ich udzielić? Mogę dać autograf, są cenione na rynku…
-Materialista – wywróciła oczami
Katina.
-Cicho, już prawie wyszło! – uciszył
ją i odwrócił z powrotem do pracowniczki lotniska. – A więc? – spytał z
błyskiem w oku uśmiechając się szarmancko. Kobieta westchnęła z rezygnacją.
-A więc kogo szukamy?
-Czy taka osoba jak Wirginia
Mourinho była tutaj dwa dni temu?
-Chwila, sprawdzę. – mruknęła i
wpisała coś na klawiaturze. – jest. – zakomunikowała. – Rosja, Petersburg,
bilet w jedną stronę. Pamiętam ją, dziwna była, przyszła z jakimś mężczyzną i
wyglądali jakby byli na prochach… - powiedziała sceptycznie.
-A ja myślałem, że ona na nic
głupszego niż uciekanie do Barcelony nie wpadnie. – jęknął Aveiro przejeżdżając
ręką po twarzy. Dziękuje pani bardzo, przyśle do pani koszulkę z moim podpisem,
a teraz poproszę trzy bilety do yy tego Petersburga.
-Ej no, dlaczego trzy, a ja? –
prychnęła Katina.
-Ta tylko ciebie nam tam brakuje,
nie chce mieć drugiej na sumieniu. – uciął Ronaldo.
-Idiota. – syknęła i skierowała się
w stronę wyjścia.
-No cóż tak będzie lepiej. –
westchnął Iker. -Chwila! Katina czekaj! – wydarł się. Szatynka odwróciła się ze
złością i spiorunowała go wzrokiem.
-C0?!
-Daj mi ten numer
-Jaki? Aaaa już ogarniam czekaj. –
wyciągnęła telefon i podyktowała mu ciąg cyfr.
-Dzięki, teraz możesz już iść-
powiedział z zadowoleniem.
-Dzięki za pozwolenie. – wywróciła
oczami.
-Długo masz zamiar tak leżeć?
-Aż do śmierci. – mruknęłam nie
otwierając oczu.
-Ej no to co ja będę wtedy robił? –
jęknął Oliver. Uniosłam powieki i spojrzałam na niego wymownie.
-No nie wiem znajdź sobie jakąś
Rosjanke, podobno są dobre w łóżku. – ucięłam.
-Nie tak jak Hiszpanki. –
odpowiedział uśmiechając się tajemniczo.
-Nie wiem, nie jestem Hiszpanką to
ci nie powiem. – pokazałam mu język.
-No racja, przecież ty Portugalka. –
zaśmiał się.
-Więcej nie próbuj zabłysnąć wiedzą
bo polegniesz mówię ci. – zachichotałam i rzuciłam w niego poduszką.
-ha ha ha bardzo śmieszne – prychnął
i wywrócił oczami. Uniosłam nieznacznie kąciki ust w rozbawieniu.
-No ja wiem. Ciekawe czy Katina
odsłuchała moją wiadomość…- zastanawiałam się na głos marszcząc brwi.
-Nie ogarniam kto to, ale dobra. Jak
ci twoi kochasie nas znajda o już mogę się pożegnać z życiem.
-Ej! To nie są moi kochasie! –
prychnęłam podnosząc się gwałtownie.
-Dobra, dobra, już się nie unoś,
żartowałem. – pocałował mnie w policzek i przytulił do siebie. – nie dam ci tu
siedzieć do końca życia ciołku. – mruknął. Uśmiechnęłam się mimowolnie.
-Cieszę się. Tu jest tak zimno i
okropnie. – wzdrygnęłam się.-I pingwiny są…
-Gdzie ty tu pingwiny widziałaś?
Może mamuty jeszcze! – parsknął śmiechem.
-Nie, pingwiny tylko. Tak mi się tu
kojarzy wszystko z pingwinami…
-Debil z ciebie, wiesz?
-Wypluj to, już! – rozkazała śmiejąc
się.
-Już się nie złość. – zmierzwił mi
włosy. Spojrzałam na niego wymownie, ale po chwili uśmiechnęłam się figlarnie.
-Ależ ja się nie złoszczę. –
powiedziałam.
Do pokoju weszła recepcjonistka. –
telefon do pani. – powiedziała łamaną angielszczyzną. Wymieniłam znaczące
spojrzenia z Oliverem i wyszłam za Rosjanką.
-Halo? – mruknęłam do aparatu.
-Gin ty idiotko! – odsunęłam słuchawkę
jak najdalej od siebie. Nie możliwe. Przysunęłam ją z powrotem do ucha.
-Kto mówi? – spytałam niepewnie.
Usłyszałam jedynie szelest.
-Gin? – ten głos był spokojniejszy
bardziej troskliwy.
-Nie, ksiądz.
-Żyjesz jeszcze? nie zgwałcili cię
tam? nikt cię nie porwał? nie jesteś ranna?
-Mam odpowiadać na wszystko od
początku? – jęknęłam.
-TAK!
-No więc żyję, obeszło się bez ran
miażdżonych ani szarpanych, jedynie mam uraz psychiczny przez gościa ze
spluwą..
-Jaką spluwą?!
-Mogłam nie mówić…
-Gadaj bo powiem ojcu, że znalazłaś
sobie pięćdziesięcioletniego faceta i
masz z nim dziecko!
-Że co? Co ty pierdolisz, ale dobra
lepiej nie ryzykować.
-No raczej.
-Ale słuchaj, Iker, nie?
-Tak Iker, masz już sklerozę po
dwóch dniach?!
-Ej no spokojnie już się nie unoś to
tylko gościu ze spluwą był, a więc mam jedną prośbę: Zabierz nas stąd bo nie
wyrobię!
-Oni cię tam torturują?!
-Nie Iker! Ogarnij się, nic mi nie
robią, po prostu tu jest tak zimno i strasznie. Proszę cię!
-Bo my jesteśmy w Petersburgu.
-Że co?!
-No tak! Gdzie ty jesteś?
-A ja nie wiem w jakimś hotelu czy
coś…
-Ahh dzięki za treściwe informacje.
-Iker no.. serio nie wiem, spytaj
tej facetki od recepcji… A w ogóle to z kim jesteś?
-No wiec tak z Crisem i Sergio.
-Zabrałeś Aveiro?! Tego kretyna! Nigdy
przenigdy, z nim tu nie!
-Gin nie zachowuj się jak dziecko.
-Nie zachowuje się po prostu nie
chce go oglądać na oczy. SERIO!
-Dobra, zobaczy się, daj mi tą
recepcjonistkę.
-Dobra bierz gadaj i rób tam co
chcesz, Sayonara. – mruknęłam i wcisnęłam słuchawkę Rosjance.
Ruszyłam szybkim krokiem do pokoju z
ustami zaciśniętymi w wąską linię. Super, wszędzie ten pieprzony Portugalczyk.
A ja chciałam się odizolować i to na serio. Dobra może mało błyskotliwie to
zrobiłam, ale liczą się chęci, prawda?
-Królewscy robią odsiecz, ciesz się
życiem puki możesz – poinformowałam Olivera. Spojrzał na mnie z dezorientacja.
-Ale, ze co?
-Pstro, Iker tu jest. – powiedziałam
czesząc włosy.
-Ale, że gdzie? – odparł.
-No, że tu, Rosja, Petercośtam.
-Ty nigdy nie nauczysz się wymawiania
tego czy ci się nie chce?
-To drugie.
-Mogłem się domyśleć. – parsknął
śmiechem. Spojrzałam na niego z błyskiem w oku.
-Jasnowidz się znalazł. – pokazałam
mu język.
Bałam się tego spotkania i to tak na poważnie. To chyba gorsze do tego
pamiętnego dnia na Camp Nou. Zawsze panikuje w takich sytuacjach unikam
odpowiedzialności. Ale ona spada na mnie podwójnie na sam koniec.
-No ba, nie wiedziałaś? – uśmiechnął
się tajemniczo.
-Przykro mi nie domyśliłam się
wcześniej.
-Zmieniłaś się. – powiedział.
Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Ja? – spytałam Wydawało mi się, ze
zachowuje się tak jak zawsze. – znasz mnie zaledwie kilka dni.
-Racja, ale na początku zachowywałaś
się inaczej, albo ja źle dedukuję. – wyjaśnił poważnie.
-Nie wiem, nie znam się na sobie.
-Jesteś nieprzewidywalna. –
podsumował z uśmiechem.
-To akurat wiem. I to mnie właśnie
przeraża najbardziej.. – pomijając Crisa Aveiro – dodałam w myślach.
-Ale ja i tak cię lubie. –
Przyciągnął mnie do siebie. Wtuliłam się w niego z zadowoleniem. Było mi
dobrze.
-Ja nie będę ci mówić, że też cie
lubię bo zapeszę. – mruknęłam.
-Ja i tak wiem, ze tak. – zaśmiał
się i odgarnął mi włosy z twarzy.
-Jasnowidze tak maja. –
zachichotałam
-mhmm.
-Nie mrucz mi do ucha bo to
łaskocze. – zaśmiałam się.
-Z tobą to normalnie zero
romantyzmu. – powiedział z udawanym smutkiem.
-Tak, bezuczuciowa ja. Już to
słyszałam. – odparłam z powaga, aż dziwne. Od kiedy ja mówię cos z powagą, ale
dobra, wolę o tym nie myśleć, bo to też
mi na dobre ostatnio nie wychodzi. Niedługo zacznę gadać do siebie, jak już
tego nie robię. Dobra, to głupie.
-Dokładnie tak. – potwierdził.
-Jestem zombie, zabije się.-
zaśmiałam się. – czekaj muszę się ogarnąć, bo yy tego no. Nie ważne. – plątałam się – idę do łazienki,
jak nie będę wychodzić to znaczy, że się utopiłam w wannie.
-Bredzisz dzisiaj od rzeczy. Ty
przypadkiem nie masz gorączki? – Oliver spojrzał na mnie podejrzliwie i położył mi rękę na czole.-Ruskiej wódki się
napiłaś czy co?
-Jeszcze nie. Ej właśnie jak już tu
jesteśmy to musimy…
-NIE! Miałaś więcej nie pić. –
wszedł mi w słowo . Spojrzałam na niego jak na Jose kiedy powiedział mi, że mam
mieć nianię tego pamiętnego dnia .
-Kiedy to było…
-Wczoraj? Jak nie dzisiaj… -
odpowiedział po chwili namysłu.
-Dobra, nie było pytania.
~`~
Jutro ważny mecz!! Musimy wieżyc w Królewskich jak nigdy damy rade wygrac ten mecz na pewno! Hala Madrid! Przyczyny nieobecności wyjasnie pod następną notka bo tak na szybko dodaje. Przepraszam naprawdę za tę długą przerwę ;c
juz sie nie mogłam normalnie doczekać. Cóż tu duzo mówić? Cudowny ja zwykle. Teksty Chrisa i Gin mnie rozwalają. Skąd ty dziewczyno takie pomysły bierzesz żeby ich do ruskich wysłać!?! Mam nadzieje ze Ronaldo zrobi coś wreszcie, bo jak tak czytam te rozdziały to nie wiem czy sie smiac czy płakać ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam również do siebie
http://freedoomcry.blogspot.com/
Wczoraj właśnie zastanawiałam się kiedy dodasz rozdział i proszę bardzo :D Wspominałam wcześniej, że uwielbiam Gin? Genialna dziewczyna! Miałam cichą nadzieję, że w końcu wyjadą z Petersburga no ale, jeszcze nie ten czas. Ogólnie to od pierwszego momentu przeczytania Twojego bloga pokochałam go, za każdym razem jak czytam teksty Gin mam banana na twarzy. Oby tak dalej, pisz szybciutko bo już się doczekać nie mogę! :D
OdpowiedzUsuńhttp://manutdlov.blogspot.com
jesteś, jesteś, nareszcie jesteś ♥♥ Jak ja się ciszę! Stęskniłam się za Tobą i całym opowiadaniem, wchodziłam czasem z nadzieją, że już wróciłaś, ale niestety :( A dzisiaj patrzę, że dodałaś nowy rozdział to po prostu radość mnie rozniosła *.* NARESZCIE!!!♥
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, poniosło mnie :D
Hahahah szantaż na 50-latka i dziecko hahaha :D Tylko jak Cr7 wyśle tej przemiłej pani koszulkę z autografem, skoro nie wziął adresu ;<?
uuuu ale Oliver dowalił z tymi hiszpankami hahahaha :D Rozdział cuuuuuudowny jak zawsze, pisz szybciutko, bo się nie mogę doczekać ♥♥♥♥
Dzisiaj taką remontadę na Bernabeu zrobimy, że już mnie od rana ponosi hahaha(; Hala Madrid!
wreszcie jesteś, fuck yea ^^ no nie mogłam się doczekac po prostu a tu dzisiaj patrze i jest rozdział :D
OdpowiedzUsuńhah, ja mam nadzieję, że Gin i Oliver wreszcie wyjadą z Petercośtamdalej hahaha. nie no, ale tak na serio to akurat Petersburg lubie, chociaż w Rosji to w sumie jeden wielki burdel jest ;>
nurtuje mnie jak to było z Sergio i z Katiną w sumie każde z nich przedstawia inną wersję ;p no o też chcę koszulkę z podpisem Ronaldo :o
a dzisiaj wygramy <3 co to jest do strzelenia tylko trzy gole, damy radę. Hala Madrid kurwde <3
cała ta akcja ratowania Gin jest totalnie komiczna. poza tym teksty wszystkich bohaterów po prostu mnie rozwalają! ale ważne, że Katina przekazała im wiadomość! piłkarze są w Rosji i to kwestia czasu aż odnajdą córkę ich trenera. gorzej, jak Mała zobaczy Crisa i nie będzie chciała wrócić do Hiszpanii. fajnie, że wróciłaś, ponieważ brakowało mi tych zabawnych rozdziałów, gdzie człowiek może się pośmiać! czekam z niecierpliwością na kolejny!!! :D
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki za Real Madryt! jest nadzieja, że pokonają BVB! :)
Nareszcie wreszcie i przewreszcie( nie wiem czy jest taki wyraz ale jak nie ma to już jest)doczekałam się! JUPI.
OdpowiedzUsuńTak tekst Crisa o dziecku czekaj czekaj skąd ja go kojarzę...? hahahaha nie ważne. wiesz co? niech Gin się uchleje ruską wódką to dopiero będzie fajnie wiesz Królewscy przyjadą a ona do nich takie teksty będzie walić hahahahahaha pomińmy, że jak jest trzeźwa to też jak by była schlana ale co tam
Jeśli chodzi o dzisiejszy mecz to...wiesz piłka jest okrągła bramki są dwie. Czyli jednym słowem wszystko jest możliwe. Królewscy dadzą z siebie wszystko i jeszcze więcej tak jak kibice(mam nadzieję) i będzie co najmniej 3:0 dla nas wierzmy w to i jednoczmy się!! ¡Hala Madrid!
¡Hala Madrid!
Na reszcie się doczekałam. :D Rozdział oczywiście genialny.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak dużo dialogów, a mało opisów... Ale i tak kocham!
Czekam na nowy, szybko! :D
Jeszcze nie wyjechali z tego zimnego i strasznego Petersburga pełnego (niby)pingwinów?! :D
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać aż dołączą do nich Iker, Sergio i Cris :D
Czekam na następny :)
Nareszcie, no! :D Już się stęskniłam za Twoim Ikerem, Crisem, za Gin :) Już nie umiem się doczekać kiedy Królewscy oddadzą ją w ręce jej tatusia. Za nim też się stęskniłam.
OdpowiedzUsuńno wreszcie jest nowy fajny rozdział dodaj szybko nowy
OdpowiedzUsuńPetercośtam hahahaha....
OdpowiedzUsuńA Krysia na serio tak jest rozwalona psychicznie że szok ;D
Ja sie na nią przez 3 tygodnie na nią na patrzałam w tej Portugalii, to po prostu ich święta ikona ^^
A Ramos hahahaha...
Poza tym biedna Gin, chce się napić ruskiej wódki i jej nie pozwalają... biedna
Chce widzieć te spotkanie w Rosji ;D
HAHAHAHAHA
Gin czekam ♥
Na bloga natrafiłam dzisiaj przypadkiem, przeczytałam wszystkie rozdziały i jestem pod ogromnym wrażeniem, świetnie piszesz, czekam na więcej. :)Przy okazji zapraszam do mnie na http://whenpainismixedwiththemusic.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :D Poinformuj mnie o następnej notce oki? Nie mogę sie doczekac jak po nią przyjadą xd
OdpowiedzUsuńZapraszam wszystkich na http://cristiano-meg.blogspot.com/2013/05/rozdzia-21.html
uwielbiam Cię yeah ;D
OdpowiedzUsuńmyślałam że tu Cris, Sergio i Ikier wpadną wywarzając drzwi do hotelu haha :D chociaż kto wie co wymyślisz w nastepnym odcinku ;P
tylko proszę Cię nie każ nam tyle czekać ;P
Jest Ci wybaczona długa nieobecność ;) Akcja w drzwiach między Katiną i Ronaldo rozwaliłą system XD
OdpowiedzUsuńa tak swoją drogą ciekawe jak wypadnie konfronatacja Gin vs Ronaldo... Bo przecież - jak wszyscy wiemy - ich stosunki idealnie wyraża powiedzenie 'kto się czubi ten się lubi ;P'
Pozdrawiam i zapraszam do mnie:
http://this-complicated-life.blog.pl/
http://spain-summer-love.blog.pl/
http://znam-cie-na-pamiec.blog.pl/
Witam ponownie! :D
OdpowiedzUsuńNadrobiłam calusieńkie opowiadanie i naprawdę nie mogę do tej pory przestać się śmiać. Te teksty i sytuacje są po prostu genialne. I Rosja po pijaku, no to mnie rozwaliło :D
Czekam na NN :*
informuj mnie w zakładce SPAm na www.smak--zycia.blogspot.com
Pozdrawiam ! :D
Nareszcie doczekała się nowego rozdziału :D
OdpowiedzUsuńOh, całe szczęście, że dzięki Katinie Iker i chłopaki po części odnaleźli Gin. Teraz trylko wyprawa, by znaleźć hotel i będzie wszystko super. Najważniejsze, że ta wyprawa kończy się dobrze, bo Rosja jest naprawdę dziwna...
No, ale Gin nie powinna się ciągle wściekać na Crisa. Cris to taki uroczy... chłopiec? Ciężko mi go nazwać mężczyzną, chociaż bardzo go lubię. Szczególnie tutaj w Twoim opowiadani ;-)
Pozdrawiam i czekam na nowość! x
świetny :)
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem twojego bloga. Sama dopiero zaczynam próbować coś tworzyć. Byłabym wdzięczna gdybyś zerknęła na moją stronę:onlymycreativity.blogspot.com przeczytała mój pionierski wpis i podzieliła się ze mną szczerą opinią na jego temat. To dla mnie bardzo ważne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Pisz już ten następny, bo chcę wiedzieć, co zrobi Cris, gdy w końcu ją zobaczy. I proszę, niech akcja w Rosji się już skończy. Ona ma być w Madrycie, przy chłopakach. ; DD
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak długo nie komentowałam. Pozdrawiam. ; )
Nominowałam Cię do Liebster Award!
OdpowiedzUsuńDokładne informacje znajdziesz na mad-host.blogspot.com
Naprawdę podoba mi się twój blog!!!!! Tylko dodawaj notki szybko
OdpowiedzUsuń