poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział 18 -"Czy widziała pani tę oto dziewczynę?"




-A ty co chcesz znowu.- prychnął Portugalczyk wywracając oczami. Dziewczyna spojrzała na niego wymownie.
-No bo ja…
-Nie, nie jestem ojcem twojego dziecka, nara. – fuknął i skierował się w stronę domu.
-Ale, ze co? – wypaliła zdezorientowana szatynka.
-Aveiro ty debilu. Co ty odpierdalasz? – powiedział kapitan Królewskich  stając mu na drodze i patrząc na napastnika jak na idiote.
-No jak to co? Nie widać?
-To jest debilu przyjaciółka Gin a nie jedna z twoich kochanek… - warknął Hiszpan zaciskając usta.
-A no faktycznie twarz taka jakaś znajoma…-zamyślił się Ronaldo przyglądając się dziewczynie stojącej za bramą teraz już poważnie zniecierpliwionej.
-Ja pierdole z kim ja żyję! – jęknął Iker przejeżdżając dłonią po twarzy.
-No ale dlaczego ona wygląda jakby wpadła pod walec drogowy?- dopytywał się Portugalczyk.
-A co ja kurwa wyrocznia? Spytaj się je! Albo nie, ja lepiej sam to zrobię…- prychnął i wpuścił szatynkę na posesję.
-Sorry Katina, ale nasza gwiazdka ma ostatnio ciężkie dni. – Bramkarz spojrzał sceptycznie na swojego towarzysza.
-Nic nie szkodzi. – uśmiechnęła się wyciągając z włosów liście.
-Co ci się stało?
-Nic takiego, po prostu biegłam tu i jakiś idiota o mało mnie nie rozjechał byłam zmuszona wskoczyć w krzaki… znaczy krzaki wskoczyły na mnie ale to nie ważne - wyjaśniła. W tym momencie  przed brama zatrzymało się białe porsche z którego wywlekł się nie kto inny jak Sergio Ramos z okularami na nosie. Wszyscy spojrzeli na niego podejrzliwie.
-Miałeś być godzinę temu – warknął Cristiano piorunując wzrokiem kolegę, który szczerząc zęby oparł się o maskę samochodu.
-No tak jakoś się przedłużyło, jeszcze jakaś idiotka lazła środkiem drogi…
-To ty kretynie jechałeś po chodniku!! A nie ja szłam środkiem drogi – prychnęła Katina.
-No na pewno!
-No tak?! Przywlekłam się do was te pół kilometra z wieściami a tu mnie jeszcze rozjechać chcieli! – wydarła się na nich. Spojrzeli na nią w osłupieniu.
-Ale, że co? – wypalił Sergio ze zdezorientowaną miną.
-GDZIE JEST GIN?!-wydarł się Aveiro łapiąc ją i zaczynając potrząsać jak workiem na kartofle.
-Puść mnie kretynie bo mnie zgnieciesz.  – warknęła w myślach, żałując, ze wcześniej tak zachwycała się tymi idiotami. -A skąd ja mogę wiedzieć? Twierdzi, że u Ruskich, ale to pewnie jeszcze na haju mówiła bo kto normalny jedzie do Ruskich…
-No racja. Jaja se z nas robi pewnie siedzi gdzieś na Bahamach…
-A Ronaldo odchodzi od zmysłów – dokończył Iker.
-Wcale nie! Po prostu mam z nią sprawę do załatwienia. – tłumaczył się wkurzony Portugalczyk.
-Chyba w łóżku!
-WOOOOON! Nie rozmawiam z wami. – prychnął i zniknął za drzwiami.
-Ma rozchwianie emocjonalne pomoc psychologa by się przydała… w sumie to wam wszystkim a może lepiej psychiatry… - zastanawiała się na głos Hiszpanka.
-Baby…- jęknął Ramos i podążył za kolega z drużyny.
-Dobra ale co Gin jeszcze mówiła. – zaczął Casillas z powagą.
-Chociaż jeden normalny. A więc mówiła o Ruskich i Petercośtam..
-Jakie Petercośtam? – wpadł jej w słowo kapitan Królewskich.
-No nie wiem?! Powiedziała Petercośtam nic więcej i żebym wam powiedziała…
-Wymieniała nazwiska??
-Ja pierdole czy tu musisz mi przerywać ciągle? – warknęła Katina piorunując go wzrokiem.
-Dobra, już nie będę, a więc mów, mów. – poklepał ją po ramieniu . Spojrzała na niego podejrzliwie.
-Ja wiem, ze Rosja to dziwne miejsce, ale chyba Gin nie jest aż taką kretynką, żeby tam wyjeżdżać toż to samobójstwo jest! I po prostu powiedziała powiedz chłopakom
-No to ona musi umierać, jeśli by prosiła o takie coś. – powiedział Iker grobowym tonem.
-A jak oni ja tam przetrzymują? – jęknęła Katina zaczynając krążyć po chodniku.
-A jak oni ją zgwałcili zmusili do ślubu, albo planują żądać okupu?


-Wstawaaaj…
-Nie! Won, ja chcę spaaać. – jęknęłam naciągając kołdrę na głowę.
-Wirginio Mourinho nakazuje ci wstać!
-Spierdalaj, nigdzie się stąd nie wybieram – wymruczałam.
-Bo będę łaskotać!
-Pff co za groźby ty mi tu rzucasz! – fuknęłam zakopując się w pościeli.
Dobra, zamilkł.. kontynuuje moje słodkie marzenia senne ahh…
Jednak spokój nie był mi chyba dany bo nagle poczułam, że ktoś ciągnie mnie za nogi i zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć wylądowałam na ziemi ze zdezorientowaną miną. Zamrugałam kilka razy oczami i rozejrzałam się w koło.
-Ja pierdole chyba straciłam właśnie wątek. Oliver kretynie nie waż mi się stąd wyłazić!- wydarłam się i szybko podniosłam z podłogi.
-No to na razie! – usłyszałam i po chwili trzaśnięcie drzwiami. No to pięknie polazł sobie, jak wróci to będzie miał przesrane już ja tego dopilnuje. Dobra chwila musze ogarnąć mózg bo coś jest nie tak.. a no tak zapomniałam, że tylko jestem w Rosji i nie wiem jak wrócić do domu. Banalna sprawa. Wracam do łóżka. Powlekłam się z powrotem na materac . Przykryłam się kołdrą następnie wygładzając ją pedantycznie. Kurde mi coś chyba na mózg padło a może jakimś bakcylem się zaraziłam czy coś… Dobra lepiej tak o tym nie myśleć, leżenie szkodzi mi na głowę.
Wstałam i wzięłam szybki prysznic na otrzeźwienie. Spojrzałam w lustro z kwaśna miną przyglądając się sobie. Mogłabym swobodnie robić za zombie. Tak, ta rola jest mi chyba życiowo przypisana… ciekawe co Królewscy sobie robią w Madrycie, pewnie nawet nie zauważyli, że mnie nie ma znając ich wolny zapłon.
Załatwiłam całą poranna toaletę i usiadłam na parapecie wpatrując się tempo w widoki za oknem.
Chciałam już do domu, nie podobało mi się tutaj. Może gdybym tu przyjechała z trochę bardziej ogarniętym grafikiem to byłoby inaczej ale w takiej formie jak teraz to ja dziękuję.


-A jak...- zaczął po raz setny Iker za co dostał w łeb od Ramosa.
-Przynudzasz.- podsumował Sergio. – pomyślmy logicznie..
-Logicznie to ty będziesz myślał jak jej nie sprowadzimy do końca tygodnia do Madrytu.
-Mamy jeszcze kilka dni więc w czym problem?
-Dosyć, skoro jest w Rosji, jeżeli to w ogóle możliwe to musiała się tam jakoś dostać, nie? – podsunęła Katina bawiąc się włosami.
-No co ty, na piechotę poszła…
-Ej no daj spokój ja tu próbuję coś wymyśleć, helooł?!
-Dobra jedziemy na najbliższe lotnisko.

-No więc czy widziała pani tę oto dziewczynę? Niska szatynka , towarzyszył jej pewnie wysoki brunet. – mówił Cristiano wciskając kobiecie zdjęcie pod nos.
-Przykro mi ale nie mogę udzielać takich informacji.- odpowiedziała.
-No ale to jest bardzo, ale to bardzo ważne, naprawdę. – kontynuował Aveiro patrząc na nią błagalnie.
-Niestety, ale nie mogę panu pomóc…
-Nie widzi pani kim jestem? Nazywam się Cristiano Ronaldo dos Santos Aveiro, chyba może mi pani powiedzieć? – wpatrywał się w nią maślanym wzrokiem.
-Aha. – mruknęła. Portugalczyk wywrócił oczami i zaczął pstrykać palcami w blat.
-Nie!
-Co nie? – spytała kobieta podnosząc wzrok znad monitora.
-Słuchaj… - popatrzył na plakietkę z jej imieniem i nazwiskiem. – Mary, od tych informacji zależy nasze życie, czy możesz mi ich udzielić? Mogę dać autograf, są cenione na rynku…
-Materialista – wywróciła oczami Katina.
-Cicho, już prawie wyszło! – uciszył ją i odwrócił z powrotem do pracowniczki lotniska. – A więc? – spytał z błyskiem w oku uśmiechając się szarmancko. Kobieta westchnęła z rezygnacją.
-A więc kogo szukamy?
-Czy taka osoba jak Wirginia Mourinho była tutaj dwa dni temu?
-Chwila, sprawdzę. – mruknęła i wpisała coś na klawiaturze. – jest. – zakomunikowała. – Rosja, Petersburg, bilet w jedną stronę. Pamiętam ją, dziwna była, przyszła z jakimś mężczyzną i wyglądali jakby byli na prochach… - powiedziała sceptycznie.
-A ja myślałem, że ona na nic głupszego niż uciekanie do Barcelony nie wpadnie. – jęknął Aveiro przejeżdżając ręką po twarzy. Dziękuje pani bardzo, przyśle do pani koszulkę z moim podpisem, a teraz poproszę trzy bilety do yy tego Petersburga.
-Ej no, dlaczego trzy, a ja? – prychnęła Katina.
-Ta tylko ciebie nam tam brakuje, nie chce mieć drugiej na sumieniu. – uciął Ronaldo.
-Idiota. – syknęła i skierowała się w stronę wyjścia.
-No cóż tak będzie lepiej. – westchnął Iker. -Chwila! Katina czekaj! – wydarł się. Szatynka odwróciła się ze złością i spiorunowała go wzrokiem.
-C0?!
-Daj mi ten numer
-Jaki? Aaaa już ogarniam czekaj. – wyciągnęła telefon i podyktowała mu ciąg cyfr.
-Dzięki, teraz możesz już iść- powiedział z zadowoleniem.
-Dzięki za pozwolenie. – wywróciła oczami.

-Długo masz zamiar tak leżeć?
-Aż do śmierci. – mruknęłam nie otwierając oczu.
-Ej no to co ja będę wtedy robił? – jęknął Oliver. Uniosłam powieki i spojrzałam na niego wymownie.
-No nie wiem znajdź sobie jakąś Rosjanke, podobno są dobre w łóżku. – ucięłam.
-Nie tak jak Hiszpanki. – odpowiedział uśmiechając się tajemniczo.
-Nie wiem, nie jestem Hiszpanką to ci nie powiem. – pokazałam mu język.
-No racja, przecież ty Portugalka. – zaśmiał się.
-Więcej nie próbuj zabłysnąć wiedzą bo polegniesz mówię ci. – zachichotałam i rzuciłam w niego poduszką.
-ha ha ha bardzo śmieszne – prychnął i wywrócił oczami. Uniosłam nieznacznie kąciki ust w rozbawieniu.
-No ja wiem. Ciekawe czy Katina odsłuchała moją wiadomość…- zastanawiałam się na głos marszcząc brwi.
-Nie ogarniam kto to, ale dobra. Jak ci twoi kochasie nas znajda o już mogę się pożegnać z życiem.
-Ej! To nie są moi kochasie! – prychnęłam podnosząc się gwałtownie.
-Dobra, dobra, już się nie unoś, żartowałem. – pocałował mnie w policzek i przytulił do siebie. – nie dam ci tu siedzieć do końca życia ciołku. – mruknął. Uśmiechnęłam się mimowolnie.
-Cieszę się. Tu jest tak zimno i okropnie. – wzdrygnęłam się.-I pingwiny są…
-Gdzie ty tu pingwiny widziałaś? Może mamuty jeszcze! – parsknął śmiechem.
-Nie, pingwiny tylko. Tak mi się tu kojarzy wszystko z pingwinami…
-Debil z ciebie, wiesz?
-Wypluj to, już! – rozkazała śmiejąc się.
-Już się nie złość. – zmierzwił mi włosy. Spojrzałam na niego wymownie, ale po chwili uśmiechnęłam się figlarnie.
-Ależ ja się nie złoszczę. – powiedziałam.
Do pokoju weszła recepcjonistka. – telefon do pani. – powiedziała łamaną angielszczyzną. Wymieniłam znaczące spojrzenia z Oliverem i wyszłam za Rosjanką.
-Halo? – mruknęłam do aparatu.
-Gin ty idiotko! – odsunęłam słuchawkę jak najdalej od siebie. Nie możliwe. Przysunęłam ją z powrotem do ucha.
-Kto mówi? – spytałam niepewnie. Usłyszałam jedynie szelest.
-Gin? – ten głos był spokojniejszy bardziej troskliwy.
-Nie, ksiądz.
-Żyjesz jeszcze? nie zgwałcili cię tam? nikt cię nie porwał? nie jesteś ranna?
-Mam odpowiadać na wszystko od początku? – jęknęłam.
-TAK!
-No więc żyję, obeszło się bez ran miażdżonych ani szarpanych, jedynie mam uraz psychiczny przez gościa ze spluwą..
-Jaką spluwą?!
-Mogłam nie mówić…
-Gadaj bo powiem ojcu, że znalazłaś sobie pięćdziesięcioletniego faceta  i masz  z nim dziecko!
-Że co? Co ty pierdolisz, ale dobra lepiej nie ryzykować.
-No raczej.
-Ale słuchaj, Iker, nie?
-Tak Iker, masz już sklerozę po dwóch dniach?!
-Ej no spokojnie już się nie unoś to tylko gościu ze spluwą był, a więc mam jedną prośbę: Zabierz nas stąd bo nie wyrobię!
-Oni cię tam torturują?!
-Nie Iker! Ogarnij się, nic mi nie robią, po prostu tu jest tak zimno i strasznie. Proszę cię!
-Bo my jesteśmy w Petersburgu.
-Że co?!
-No tak! Gdzie ty jesteś?
-A ja nie wiem w jakimś hotelu czy coś…
-Ahh dzięki za treściwe informacje.
-Iker no.. serio nie wiem, spytaj tej facetki od recepcji… A w ogóle to z kim jesteś?
-No wiec tak z Crisem i Sergio.
-Zabrałeś Aveiro?! Tego kretyna! Nigdy przenigdy, z nim tu nie!
-Gin nie zachowuj się jak dziecko.
-Nie zachowuje się po prostu nie chce go oglądać na oczy. SERIO!


-Dobra, zobaczy się, daj mi tą recepcjonistkę.
-Dobra bierz gadaj i rób tam co chcesz, Sayonara. – mruknęłam i wcisnęłam słuchawkę Rosjance.
Ruszyłam szybkim krokiem do pokoju z ustami zaciśniętymi w wąską linię. Super, wszędzie ten pieprzony Portugalczyk. A ja chciałam się odizolować i to na serio. Dobra może mało błyskotliwie to zrobiłam, ale liczą się chęci, prawda?
-Królewscy robią odsiecz, ciesz się życiem puki możesz – poinformowałam Olivera. Spojrzał na mnie z dezorientacja.
-Ale, ze co?
-Pstro, Iker tu jest. – powiedziałam czesząc włosy.
-Ale, że gdzie? – odparł.
-No, że tu, Rosja, Petercośtam.
-Ty nigdy nie nauczysz się wymawiania tego czy ci się nie chce?
-To drugie.
-Mogłem się domyśleć. – parsknął śmiechem. Spojrzałam na niego z błyskiem w oku.
-Jasnowidz się znalazł. – pokazałam mu język.
Bałam się tego spotkania  i to tak na poważnie. To chyba gorsze do tego pamiętnego dnia na Camp Nou. Zawsze panikuje w takich sytuacjach unikam odpowiedzialności. Ale ona spada na mnie podwójnie na sam koniec.
-No ba, nie wiedziałaś? – uśmiechnął się tajemniczo.
-Przykro mi nie domyśliłam się wcześniej.
-Zmieniłaś się. – powiedział. Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Ja? – spytałam Wydawało mi się, ze zachowuje się tak jak zawsze. – znasz mnie zaledwie kilka dni.
-Racja, ale na początku zachowywałaś się inaczej, albo ja źle dedukuję. – wyjaśnił poważnie.
-Nie wiem, nie znam się na sobie.
-Jesteś nieprzewidywalna. – podsumował z uśmiechem.
-To akurat wiem. I to mnie właśnie przeraża najbardziej.. – pomijając Crisa Aveiro – dodałam w myślach.
-Ale ja i tak cię lubie. – Przyciągnął mnie do siebie. Wtuliłam się w niego z zadowoleniem. Było mi dobrze.
-Ja nie będę ci mówić, że też cie lubię bo zapeszę. – mruknęłam.
-Ja i tak wiem, ze tak. – zaśmiał się i odgarnął mi włosy z twarzy.
-Jasnowidze tak maja. – zachichotałam
-mhmm.
-Nie mrucz mi do ucha bo to łaskocze. – zaśmiałam się.
-Z tobą to normalnie zero romantyzmu. – powiedział z udawanym smutkiem.
-Tak, bezuczuciowa ja. Już to słyszałam. – odparłam z powaga, aż dziwne. Od kiedy ja mówię cos z powagą, ale dobra, wolę  o tym nie myśleć, bo to też mi na dobre ostatnio nie wychodzi. Niedługo zacznę gadać do siebie, jak już tego nie robię. Dobra, to głupie.
-Dokładnie tak. – potwierdził.
-Jestem zombie, zabije się.- zaśmiałam się. – czekaj muszę się ogarnąć, bo yy tego no.  Nie ważne. – plątałam się – idę do łazienki, jak nie będę wychodzić to znaczy, że się utopiłam w wannie.
-Bredzisz dzisiaj od rzeczy. Ty przypadkiem nie masz gorączki? – Oliver spojrzał na mnie podejrzliwie  i położył mi rękę na czole.-Ruskiej wódki się napiłaś czy co?
-Jeszcze nie. Ej właśnie jak już tu jesteśmy to musimy…
-NIE! Miałaś więcej nie pić. – wszedł mi w słowo . Spojrzałam na niego jak na Jose kiedy powiedział mi, że mam mieć nianię tego pamiętnego dnia .
-Kiedy to było…
-Wczoraj? Jak nie dzisiaj… - odpowiedział po chwili namysłu.
-Dobra, nie było pytania.


~`~

Jutro ważny mecz!! Musimy wieżyc w Królewskich jak nigdy damy rade wygrac ten mecz na pewno! Hala Madrid! Przyczyny nieobecności wyjasnie pod następną notka bo tak na szybko dodaje. Przepraszam naprawdę za tę długą przerwę ;c

22 komentarze:

  1. juz sie nie mogłam normalnie doczekać. Cóż tu duzo mówić? Cudowny ja zwykle. Teksty Chrisa i Gin mnie rozwalają. Skąd ty dziewczyno takie pomysły bierzesz żeby ich do ruskich wysłać!?! Mam nadzieje ze Ronaldo zrobi coś wreszcie, bo jak tak czytam te rozdziały to nie wiem czy sie smiac czy płakać ;)

    zapraszam również do siebie
    http://freedoomcry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Wczoraj właśnie zastanawiałam się kiedy dodasz rozdział i proszę bardzo :D Wspominałam wcześniej, że uwielbiam Gin? Genialna dziewczyna! Miałam cichą nadzieję, że w końcu wyjadą z Petersburga no ale, jeszcze nie ten czas. Ogólnie to od pierwszego momentu przeczytania Twojego bloga pokochałam go, za każdym razem jak czytam teksty Gin mam banana na twarzy. Oby tak dalej, pisz szybciutko bo już się doczekać nie mogę! :D

    http://manutdlov.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. jesteś, jesteś, nareszcie jesteś ♥♥ Jak ja się ciszę! Stęskniłam się za Tobą i całym opowiadaniem, wchodziłam czasem z nadzieją, że już wróciłaś, ale niestety :( A dzisiaj patrzę, że dodałaś nowy rozdział to po prostu radość mnie rozniosła *.* NARESZCIE!!!♥
    Przepraszam, poniosło mnie :D
    Hahahah szantaż na 50-latka i dziecko hahaha :D Tylko jak Cr7 wyśle tej przemiłej pani koszulkę z autografem, skoro nie wziął adresu ;<?
    uuuu ale Oliver dowalił z tymi hiszpankami hahahaha :D Rozdział cuuuuuudowny jak zawsze, pisz szybciutko, bo się nie mogę doczekać ♥♥♥♥
    Dzisiaj taką remontadę na Bernabeu zrobimy, że już mnie od rana ponosi hahaha(; Hala Madrid!

    OdpowiedzUsuń
  4. wreszcie jesteś, fuck yea ^^ no nie mogłam się doczekac po prostu a tu dzisiaj patrze i jest rozdział :D
    hah, ja mam nadzieję, że Gin i Oliver wreszcie wyjadą z Petercośtamdalej hahaha. nie no, ale tak na serio to akurat Petersburg lubie, chociaż w Rosji to w sumie jeden wielki burdel jest ;>
    nurtuje mnie jak to było z Sergio i z Katiną w sumie każde z nich przedstawia inną wersję ;p no o też chcę koszulkę z podpisem Ronaldo :o

    a dzisiaj wygramy <3 co to jest do strzelenia tylko trzy gole, damy radę. Hala Madrid kurwde <3

    OdpowiedzUsuń
  5. cała ta akcja ratowania Gin jest totalnie komiczna. poza tym teksty wszystkich bohaterów po prostu mnie rozwalają! ale ważne, że Katina przekazała im wiadomość! piłkarze są w Rosji i to kwestia czasu aż odnajdą córkę ich trenera. gorzej, jak Mała zobaczy Crisa i nie będzie chciała wrócić do Hiszpanii. fajnie, że wróciłaś, ponieważ brakowało mi tych zabawnych rozdziałów, gdzie człowiek może się pośmiać! czekam z niecierpliwością na kolejny!!! :D

    trzymam kciuki za Real Madryt! jest nadzieja, że pokonają BVB! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nareszcie wreszcie i przewreszcie( nie wiem czy jest taki wyraz ale jak nie ma to już jest)doczekałam się! JUPI.
    Tak tekst Crisa o dziecku czekaj czekaj skąd ja go kojarzę...? hahahaha nie ważne. wiesz co? niech Gin się uchleje ruską wódką to dopiero będzie fajnie wiesz Królewscy przyjadą a ona do nich takie teksty będzie walić hahahahahaha pomińmy, że jak jest trzeźwa to też jak by była schlana ale co tam
    Jeśli chodzi o dzisiejszy mecz to...wiesz piłka jest okrągła bramki są dwie. Czyli jednym słowem wszystko jest możliwe. Królewscy dadzą z siebie wszystko i jeszcze więcej tak jak kibice(mam nadzieję) i będzie co najmniej 3:0 dla nas wierzmy w to i jednoczmy się!! ¡Hala Madrid!
    ¡Hala Madrid!

    OdpowiedzUsuń
  7. Na reszcie się doczekałam. :D Rozdział oczywiście genialny.
    Szkoda, że tak dużo dialogów, a mało opisów... Ale i tak kocham!
    Czekam na nowy, szybko! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeszcze nie wyjechali z tego zimnego i strasznego Petersburga pełnego (niby)pingwinów?! :D
    Nie mogę się doczekać aż dołączą do nich Iker, Sergio i Cris :D
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nareszcie, no! :D Już się stęskniłam za Twoim Ikerem, Crisem, za Gin :) Już nie umiem się doczekać kiedy Królewscy oddadzą ją w ręce jej tatusia. Za nim też się stęskniłam.

    OdpowiedzUsuń
  10. no wreszcie jest nowy fajny rozdział dodaj szybko nowy

    OdpowiedzUsuń
  11. Petercośtam hahahaha....
    A Krysia na serio tak jest rozwalona psychicznie że szok ;D
    Ja sie na nią przez 3 tygodnie na nią na patrzałam w tej Portugalii, to po prostu ich święta ikona ^^
    A Ramos hahahaha...
    Poza tym biedna Gin, chce się napić ruskiej wódki i jej nie pozwalają... biedna
    Chce widzieć te spotkanie w Rosji ;D
    HAHAHAHAHA
    Gin czekam ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Na bloga natrafiłam dzisiaj przypadkiem, przeczytałam wszystkie rozdziały i jestem pod ogromnym wrażeniem, świetnie piszesz, czekam na więcej. :)Przy okazji zapraszam do mnie na http://whenpainismixedwiththemusic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Super rozdział :D Poinformuj mnie o następnej notce oki? Nie mogę sie doczekac jak po nią przyjadą xd
    Zapraszam wszystkich na http://cristiano-meg.blogspot.com/2013/05/rozdzia-21.html

    OdpowiedzUsuń
  14. uwielbiam Cię yeah ;D
    myślałam że tu Cris, Sergio i Ikier wpadną wywarzając drzwi do hotelu haha :D chociaż kto wie co wymyślisz w nastepnym odcinku ;P
    tylko proszę Cię nie każ nam tyle czekać ;P

    OdpowiedzUsuń
  15. Jest Ci wybaczona długa nieobecność ;) Akcja w drzwiach między Katiną i Ronaldo rozwaliłą system XD
    a tak swoją drogą ciekawe jak wypadnie konfronatacja Gin vs Ronaldo... Bo przecież - jak wszyscy wiemy - ich stosunki idealnie wyraża powiedzenie 'kto się czubi ten się lubi ;P'

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie:
    http://this-complicated-life.blog.pl/
    http://spain-summer-love.blog.pl/
    http://znam-cie-na-pamiec.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  16. Witam ponownie! :D
    Nadrobiłam calusieńkie opowiadanie i naprawdę nie mogę do tej pory przestać się śmiać. Te teksty i sytuacje są po prostu genialne. I Rosja po pijaku, no to mnie rozwaliło :D
    Czekam na NN :*
    informuj mnie w zakładce SPAm na www.smak--zycia.blogspot.com
    Pozdrawiam ! :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Nareszcie doczekała się nowego rozdziału :D

    Oh, całe szczęście, że dzięki Katinie Iker i chłopaki po części odnaleźli Gin. Teraz trylko wyprawa, by znaleźć hotel i będzie wszystko super. Najważniejsze, że ta wyprawa kończy się dobrze, bo Rosja jest naprawdę dziwna...
    No, ale Gin nie powinna się ciągle wściekać na Crisa. Cris to taki uroczy... chłopiec? Ciężko mi go nazwać mężczyzną, chociaż bardzo go lubię. Szczególnie tutaj w Twoim opowiadani ;-)
    Pozdrawiam i czekam na nowość! x

    OdpowiedzUsuń
  18. Jestem pod wrażeniem twojego bloga. Sama dopiero zaczynam próbować coś tworzyć. Byłabym wdzięczna gdybyś zerknęła na moją stronę:onlymycreativity.blogspot.com przeczytała mój pionierski wpis i podzieliła się ze mną szczerą opinią na jego temat. To dla mnie bardzo ważne.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  19. Pisz już ten następny, bo chcę wiedzieć, co zrobi Cris, gdy w końcu ją zobaczy. I proszę, niech akcja w Rosji się już skończy. Ona ma być w Madrycie, przy chłopakach. ; DD
    Przepraszam, że tak długo nie komentowałam. Pozdrawiam. ; )

    OdpowiedzUsuń
  20. Nominowałam Cię do Liebster Award!
    Dokładne informacje znajdziesz na mad-host.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Naprawdę podoba mi się twój blog!!!!! Tylko dodawaj notki szybko

    OdpowiedzUsuń

Liczę na szczere opinie NA TEMAT notki ;d Nie piszcie na siłę niczego w stylu "Fajny blog, zapraszam do mnie.." tu nie o to chodzi ;d Pozdrawiam i dziękuję za komentarze ;)