Siedziałam wpatrując się w skupieniu w ścianę marszcząc lekko brwi. Jakoś naszło mnie na rozmyślanie i wcale nie powiem, że jestem z tego powodu jakoś szczególnie zadowolona. Tak ogólnie dziwnie się czułam... rozejrzałam się w koło i zrezygnowana oparłam głowę na łokciach.
-Ej, coś nie tak? - rzucił Cris stawiając mi przed nosem talerz z frytkami i siadając na przeciwko mnie przyglądając się mi badawczo. Spojrzałam na niego z powagą.
-Nie, nic. Tak jakoś źle się czuję. - mruknęłam.
-Może się połóż. - zasugerował. Może to wcale nie taki głupi pomysł...
-Zobaczę. Na razie bardziej mi się jeść chce - uśmiechnęłam się do niego nieznacznie.
- Nie no okay, ja ci nie bronię - powiedział nie odrywając ode mnie wzroku.
- Co się tak na mnie patrzysz? - spytałam podejrzliwie.
-Bo lubię. A poza tym jakoś dziwnie się ostatnio zachowujesz - podsumował marszcząc brwi.
-Jak to dziwnie? Że ja niby?- wypaliłam przestając na chwile jeść z wrażenia.
-No tak inaczej. Połóż się serio bo zamulasz. - uśmiechnął się do mnie .
- Weź mnie nie denerwuj dzisiaj już - wywróciłam oczami - Boże, Aveiro nie dobrze mi - wychrypiałam czując, że zaraz zwymiotuję.
Nie powiem, że klęczenie na zimnych płytkach jest przyjemne. W ogóle całą ta sytuacja nie jest zbyt pociągająca.
-Już lepiej? - mruknął Cris odgarniając mi włosy z twarzy. Spojrzałam na niego z niewyraźną miną.
-Jest źle. Pewnie dorobiłam się jakichś niestrawności u ruskich. - westchnęłam. - Bd rzygać znowu. - jęknęłam.
-Już mi się znudziła ta noga w gipsie - powiedziałam kładąc się na łóżku. - Mam dość. - założyłam kołdrę na głowę co oznaczało koniec wszelkich konwersacji . Po chwili podniosłam się z zaciętą miną. - Albo nie.
Cris z Olim spojrzeli na siebie znacząco.
-Nigdy nie zrozumiem kobiet - jęknął Oliver przejeżdżając dłonią po twarzy.
-Aj cicho . - wypaliłam i włączyłam TV. - pooglądajmy sobie coś... może najpierw wezmę szybki prysznic.
-Boże - wychrypiał Aveiro patrząc na mnie jak na idiotkę. - Co Ty brałaś.
-Chyba nic - zaśmiałam się. - Dobra idę bo jakoś po tym wszystkim czuje się niekomfortowo.
-Dobra bez szczegółów.
Wyszłam sb z łazienki owinięta ręcznikiem i omiotłam wzrokiem pokój . Zatrzymałam się na Olim i Crisie którzy zawzięcie wpatrywali się w ekran laptopa czytając coś, dziwne... Zajrzałam im przez ramie i przeczytałam tytuł.
-Opętania, serio? - parsknęłam śmiechem i popatrzyłam na nich z rozbawieniem. Byli tak zaabsorbowani czytaniem że nawet nie zauważyli mojej obecności. - Halo, ziemia?! -machnęłam i ręką przed nosami a kiedy łaskawie zechcieli odwrócić się w moją stronę uśmiechnęłam się złośliwie i zacisnęłam usta w wąską kreskę.
- A teraz jakby mniej.... - wymruczał Oliver do Crisa który pokiwał twierdząco głową po czym oboje wrócili do lektury.
-Ja tu jestem heloł - prychnęłam zirytowana.
-Cicho tam, próbujemy się skupić. - wymruczał Portugalczyk do monitora.
-Dziękuję bardzo. Wychodzę. - wypaliłam i odwróciłam się gwałtownie w stronę wyjścia co nie było do końca trafnym posunięciem, gdyż wylądowałam "miękko" na podłodze. Przynajmniej udało mi się odwrócić ich uwagę bo oboje z prędkością światła znaleźli się przy mnie pomagając mi wstać.
-Czy ty nie umiesz chodzić, dzieciaku?
-Wyobraź sobie, że z tym czymś na nodze ciężko jest poruszać się normalnie. - powiedziałam wyniośle odtrącając ich dłonie i zadzierając wysoko głowę.
-Ciekawe, bardzo ciekawe - zaczął Cris przeciągając sylaby i zapisując coś w notesie (?!)
-Czy moglibyście mi łaskawie wyjaśnić o co wam chodzi? - prychnęłam piorunując ich wzrokiem. popatrzyli na siebie znacząco a następnie na mnie z minami cierpiętników.
-Obawiamy się najgorszego - wypowiedzieli z powagą. Taa.... fajnie wiedzieć o co chodzi.
-Może jaśniej? - wypaliłam zdenerwowana.
- Wszystko da się wyleczyć... - zaczął Aveiro i spojrzał na mnie jakbym była już co najmniej na łożu śmierci
-Że co proszę? że co niby wyleczyć - powiedziałam z ironią w głosie.
-Opętanie - wychrypiał grobowym tonem Oliver. Spojrzałam na nich jak na totalnych kretynów i wybuchnęłam śmiechem. Nie no dobre.
-Wam już nawet ksiądz nie pomoże - rzuciłam wciąż chichocząc jak głupia.
-To wcale nie jest zabawne - obruszył się Ronaldo robiąc zafochaną minę.
-W ogóle nie jest.
-No nie, nam chodzi o ciebie ciołku - wtrącił Oli. Nie no teraz to już nie mogłam. Siedziałam i śmiałam się a oni patrzyli na mnie jak na ciekawy przypadek medyczny.
-Leczcie się ludzie - wychrypiałam próbując się uspokoić.
-Aj weź głupia jesteś. - prychnął Aveiro wywracając oczami.
-To nie ja próbuje wmawiać ludziom, że są opętani. To serio NIE JEST normalne. - wyjaśniłam na spokojnie. Z kim ja się zadaje... i że to niby jest najlepszy piłkarz na świecie. Chyba nikt nie ma aż tak idiotycznych pomysłów jak on, ale dobra, szczegół.
-Skończ, bo mnie denerwujesz - warknął .
- No ciekawe kto tu kogo denerwuje - wypaliłam zirytowana i spiorunowałam go wzrokiem. Co on sobie w ogóle wyobraża. Myśli, że jest taki hop do przodu. też mi coś.
-Nie zaczynaj- uciął patrząc na mnie z irytacją. No prosze..
-Oliver powiedz mu coś - zwróciłam się do Anglika.
-Cris daj spokój, serio . Zapomniałeś już? - trącił Portugalczyka łokciem.
-Racja - wypalił po chwili namysłu Aveiro.
-Co wy znowu inteligentnego wymyśliliście? - spiorunowałam ich wzrokiem.
-Nic, nic. My musimy już iść. Na razie... - wymruczał pod nosem i obydwoje po prostu sobie wyszli. Nie no nie wierze. Chyba jednak wole wracać do Rosji i słuchać sobie tych cudownych hitów stulecia.