wtorek, 28 stycznia 2014

Rozdział 23 - "Czarno-magiczny przedmiot"

Nawet mi się nie chciało za nimi iść, chociaż w sumie w moim obecnym stanie to to by bardziej podchodziło pod czołganie, ale mniejsza  o to. Może mi egzorcystę przyprowadzą, wtedy dopiero będzie beka roku. No ale wstyd by było z domu wychodzić. Co ja się będę tym przejmować. Obejrzę sobie jakąś komedie romantyczną i będę rozkoszować się ciepłem mojego łóżeczka. Raj na ziemi normalnie.
Wpełzłam na materac, ułożyłam się wygodnie na poduszkach i włączyłam sobie "titanica" . Tak wiem, komedia to to nie jest.
Po dwudziestu minutach zaczęłam się niepokoić co ci idioci tym razem wymyślili, bo jak wiadomo ich pomysły mogą się serio zakończyć globalna katastrofą. Może nie aż taka jak moje ale to już zawsze jakaś konkurencja. Roli geniusza zła mi nie odbiorą.
W momencie kultowej sceny "I'm flying" do pokoju wpadł Kaka z Ramosem, po czym bez słowa powitania zaczęli przeszukiwać szafki. Chrząknęłam znacząco i spojrzałam na nich wymownie.
-Ja na prawdę nie wiem co wam do tych pustych głów nawbijał Aveiro ale to jest MÓJ dom i MOJE rzeczy i macie je zostawić bo inaczej pożałujecie, że się urodziliście. - wypaliłam zaciskając palce na poduszce.
-Eee... ale to sprawa życia i śmierci - wychrypiał Sergio z poważną miną.
-Bomby w domu nie mam więc chyba jednak nie. - prychnęłam wywracając oczami. Może Rosja wcale nie była aż takim złym miejscem...
-No generalnie nie ale podczas twojej nieobecności nastąpiło kilka małych... wypadków - wyjaśnił za co dostał od Kaki.
Może jednak mam bombę w pokoju... albo i gorzej. Fuck co oni robili w moim domu kiedy mnie nie było?!
-CHWILA. Po cholerę wy tu przychodziliście?! - powiedziałam oddychając szybko ze zdenerwowania.
-No wiesz, trzeba było zbadać wszystkie ślady. A ten czarno-magiczny przed... au, debilu nie kop mnie!
-Czarno-magiczne co? - spojrzałam na nich jak na idiotów. tego jeszcze nie było. Najpierw opętania teraz to, z kim ja żyje. Ramos zrobił minę jakby się miał rozpłakać.
-No bo Ronaldo dostał laleczkę od matki, którą ta podobno zakupiła od jakiejś wróżki, i ta laleczka niby miała przynosić szczęście. No i Cris zostawił ja gdzieś u Ciebie ale nie pamięta gdzie i twierdzi, że ona jest czarno-magiczna. - wyrzucił z siebie szybko i zrobił minę wystraszonego dziecka.
Patrzyłam na niego w osłupieniu, a po chwili zaczęłam się śmiać.
-Nie mogę, serio? - wykrztusiłam prawie płacząc. -Czarno-magiczna laleczka, beka stulecia. - wzięłam kilka głębokich oddechów żeby się uspokoić.
-To nie śmieszne - prychnął obruszony Kaka zakładając ręce na piersiach.
-W ogóle nie.- zachichotałam - Ale czemu Ronaldo przyniósł do mnie to gówno? - spytałam z rozbawieniem..
-Chciał ochronić twój pokój przed złą aurą. - wyjaśnił Sergio.
-Aha... nie wnikam, serio nie chce więcej wiedzieć. Zabierzcie to coś stąd gdziekolwiek się znajduje.- parsknęłam śmiechem.
-Ale my właśnie nie wiemy gdzie. - speszył się Brazylijczyk.
-Oj, tego już nie było na karcie poleceń od waszego guru? - ironizowałam.
-Właściwie to nie słuchaliśmy do końca....
-No brawo. Ale to nie moja sprawa. To coś ma zniknąć. Pomyślcie jak Aveiro, wtedy to znajdziecie. - powiedziałam i założyłam ręce za głową z błogim uśmieszkiem na twarzy. Patrzyli na mnie chwile z nadzieją, ale chyba w końcu się z czaili, że nie zamierzam im w tym pomóc i zabrali się do pracy. Obserwowałam uważnie ich poczynania i pilnowałam, żeby nie zaglądali w pewne "tajne" miejsca.
-A czas leci... - wymruczałam cicho patrząc na zegarek. Spojrzeli po sobie z niepokojem. - Nie możecie po prostu zadzwonić do tego idioty i się spytać?
-No w sumie dobry pomysł - przytaknął Hiszpan i wyciągnął telefon. Czasem ich debilizm mnie przeraża... serio. Ale przynajmniej jest śmiesznie.
Sergio chyba za wszelką cenę chciał, żebym nie usłyszała rozmowy bo mówił szeptem i jeszcze chował się za szafą (WTF?!). W końcu z zadowoleniem powiedział coś na ucho Brazylijczykowi i oboje zabrali sie do zwijania mojego ukochanego dywanu.
-Ej! Chwila, co wy robicie? - krzyknęłam "zrywając się" z łózka co zakończyło się bliskim spotkaniem z podłogą bo znowu zapomniałam o gipsie. Brawo za inteligencje Gin. - Au... - jęknęłam.
-Uważaj dziecinko - westchnął Ricardo i pomógł mi wstać.
-Coś czuje, że umrę młodo - zaśmiałam się. - Ale i tak to nie znaczy, że możecie już zabierać moje rzeczy!
-Spokojnie, tylko musimy się dostać do czegoś tam pod spodem. - wyjaśnił z powagą.
-Z tego co pamiętam nie mam tu żadnego tajnego przejścia ani nic. - powiedziałam ze sceptyczną miną.
-Pod deską podobno jest magiczna skrytka
-Nie żeby coś ale ja mam panele... - spojrzałam na nich jak na idiotów.
-Teoretycznie tak - potwierdził Ramos.
Jak się później okazało, już nie, a przynajmniej nie wszędzie. Pod dywanem na środku wycięta była podłużna dziura w panelach, obecnie zabita deską. Ahh no i wszystko wyjaśnione. Przejechałam ręką po twarzy i westchnęłam głęboko.
-Wy mnie kiedyś wykończycie. - wychrypiałam i usiadłam na łóżku.
Madridiści nadal utrzymywali, ze to nie był ich pomysł i żebym się nie gniewała, ale i tak komizm tej sytuacji mnie przerastał. Kiedy już udało im się jakoś pozbyć tej cudownej deseczki wyciągnęli z dziury w podłodze małą laleczkę, która wyglądała odrobinę jak tzw. "laleczka voodoo" . Zapomniałam dodać, że zrobili to szczypcami i trzymali ją jak zdechłego szczura.
-Wiec to jest ten czarno-magiczny przedmiot!- powiedziałam starając się zachować powagę. Pokiwali potwierdzająco głowami.
-Ronaldo twierdzi, że jest w stanie opętać. - wyjaśnił konspiracyjnym szeptem Ramos.
-Co tam jeszcze Ronaldo twierdzi? - kontynuowałam rozmowę na poziomie.
-Oh, ma bardzo wiele teorii, właśnie je wszystkie z z Oliverem opracowują.
-To by wszystko wyjaśniało. - nie wytrzymałam i wybuchnęłam śmiechem.
-Ej! My mówimy całkiem poważnie - obruszył się Hiszpan wkładając ostrożnie laleczkę to foliowego woreczka, starannie zawiązując, a następnie chowając ją do metalowego pudełka z krzyżykiem na wieczku, które zamknął na kluczyk.
-Nie wątpię, na prawdę. - zachichotałam. Spojrzeli na mnie z politowaniem jakby serio wierzyli, że to jest jakieś globalne zagrożenie.
-Dobra, to my spadamy, trzeba przygotować wszystko. - wypalił Kaka i szybko wybiegli z pokoju.
-Chwila, co przygotować? - krzyknęłam za nimi, ale już nie uzyskałam odpowiedzi. No pięknie, teraz to już serio nie wiem, co oni zamierzają zrobić.