-Czy ty jesteś pewna, że chcesz tam
iść?- Spytał się Iker patrząc na mnie z niezdecydowaniem. Ewidentnie mu to nie
pasowało. Ale co ja się tam będę martwić co mu pasuje a co nie. Jest imprezka,
trzeba się bawić! Zdecydowałam się założyć granatową mini i czarne szpilki,
czyli mój ulubiony zestaw. Wszystko co w odcieniach niebieskości nie jest mi
obce. Koniec filozfowania.
-No jasne! – odparłam malując rzęsy.
-Nie nie… ale ja się nie zgadzam!
Poza tym nie pójdziesz tam w takim stanie! – prychnął wywracając oczami.
Spojrzałam na niego marszcząc brwi.
-Ale, że jak? Co ty gadasz Iker.
Włącz mózg. – zaśmiałam się i poprawiłam grzywkę.
-Dobrze wiem co mówię jak zawsze. –
odparł z determinacją. Tak, tak, oni wszyscy wszystko wiedzą. Ahh ci Królewscy.
-Dobra, koniec dyskusji. Idziemy –
wypaliłam i skierowałam się w stronę wyjścia. – No chodź! Nie zjedzą cię. –
dodałam gdy zobaczyłam, ze nadal stoi tam gdzie wcześniej z podirytowaną mina.
-Chyba żartujesz. – powiedział
zacięcie.
-Dobra, jak tam chcesz. Będziesz
żałować. – odparłam i wyszłam z domu.
-Ej no dobra, jednak idę. Ktoś musi
cię tam pilnować. – westchnął dołączając do mnie.
-Ha! Wiedziałam, że to zrobisz. –
parsknęłam śmiechem.
-Bardzo śmieszne. Jak Cris się
dowie..
-A gówno mnie obchodzi czy on się
dowie czy nie.– prychnęłam.
-Jak tam uważasz. – mruknął wkładając
ręce do kieszeni. Nie no ja jego bardziej nie ogarniam niż tego nie ogara
Ronaldo… właśnie, a jak już mowa o nim to tak jakoś dziwnie jest… Dobra, nie
czas teraz na rozmyślanie.
-I go crazy, crazy, baby, I go
crazy, You turn it on, Then you're gone, Yeah you drive me ! – darłam się razem
z resztą z tym, że w przeciwieństwie do nich stałam na stole razem z Oliverem.
Co tam, ze oboje byliśmy trochę podchmieleni. Dogadywałam się z nim o niebo
lepiej niż za Aveiro.
-Złaź stamtąd! – usłyszałam obok
siebie. Odwróciłam się w tamtym kierunku ze śmiechem uwieszając się na moim
towarzyszu. Przede mną stał Cris razem z Ramosem i Pepe i patrzył na mnie z
mordem w oczach. Sergio i Kepler już nie, oni mieli inne zajęcia ( czytaj.
Suszenie kłów do jakiejś blondyny przechodzącej obok. Faceci…)
-Chyba kpisz. – odparłam i
powróciłam do śpiewania. Nie będzie mi rozkazywał co mam robić. W ogóle skąd on
tu się wziął?! Iker zabiję cię! Niech ja go tylko znajdę to zobaczy co to
znaczy narazić się córce Jose Mourinho.
-Masz to zrobić w tej chwili, albo
ci pomogę! – kontynuował zirytowany szukając poparcia w swoich towarzyszach,
ale oni już gdzieś wyparowali. I dobrze mu tak!
-I co mi zrobisz? – parsknęłam
śmiechem i pokazałam mu język. Wywrócił oczami i bezceremonialnie ściągnął mnie
na dół i przerzucił przez ramie co nie było dla niego zbytnim problemem
zważając na masę zarówno jego jak i moją. Ale i tak zabiję!
-Już do końca cię popierdoliło? Puszczaj
mnie, kretynie! – wrzeszczałam
przyciągając wzrok ludzi obecnych na imprezie. Wszyscy przyglądali nam
się z rozbawieniem. Nie no Ronaldo
wszędzie musi urządzić jakąś scenkę, nie wytrzyma jak chodź przez chwile nie
będzie w centrum uwagi. Wyniósł mnie na zewnątrz nie zważając na moje protesty
i wrzucił do basenu.
-Może to cię otrzeźwi – rzucił
złośliwie. O mało nie zakrztusiłam się wodą. Było masakrycznie zimno i mokro,
nie no ja mu coś dzisiaj zrobię chyba! Wynurzyłam się na powierzchnie i
podpłynęłam do brzegu.
-Nienawidzę cię! – prychnęłam.
Chciał mi pomóc wyjść, ale odepchnęłam jego ręce. Zebrało się na wyrzuty
sumienia?
-Teraz spadaj do domu. – rzucił
uśmiechając się z satysfakcją.
-Ta jasne, chyba cię pogięło. Ja tu
zostaje a ty więcej nie wtrącaj się w moje życie! – wychrypiałam i wyszłam z
basenu. Odszukałam w tłumie Olivera zostawiając Aveiro samemu sobie i zaciągnęłam
do mojego do domu. Przebiorę się i będzie po sprawie.
-Przepraszam za Aveiro. – mruknęłam grzebiąc w szafie. Na serio głupio się czułam.
-Nie no spoko. – Uśmiechnął się i
podszedł do mnie. – może założysz to? – spytał biorąc z półki jeden z kompletów
bielizny od Ronaldo.
-Chciałbyś. – zaśmiałam się.
-No jasne. – odparł z błyskiem w oku. Odłożyłam to na półkę
i wzięłam seledynową sukienkę.
-Może być? – spytałam patrząc na
niego tajemniczo.
-Mi pasuje. Chociaż ty i w tak we
wszystkim będziesz wyglądać cudownie. –
powiedział siadając na łóżku i opierając się o poduszki. Uśmiechnęłam się do
niego uroczo i zniknęłam w łazience. Wzięłam szybki prysznic, umyłam żeby,
wysuszyłam włosy i założyłam koronkową stanik i majtki. Na chwile zapominając o
moim towarzyszu wyszłam sobie swobodnie do sypialni i zabrałam się za sukienkę.
-Wszystkim nowo poznanym facetom
pokazujesz się w samej bieliźnie? – usłyszałam i o mało nie zeszłam na zawał.
-Jezu.- jęknęłam podskakując gwałtownie.
-Nie, to tylko ja.
-Zapomniałam, ze tu jesteś. –
przyznałam się zdezorientowana. Poczułam, ze moje poliki przybierając barwę
soczystej wiśni. Boże, za co?
-Jeżeli z takimi konsekwencjami to w
sumie możesz częściej tak zapominać. – wyszczerzył się za co dostał poduszką.
-Nie licz na to. Pomóż mi to zapiąć.
– wskazałam na zamek. Podszedł do mnie i pociągnął za suwak. Na koniec
pocałował delikatnie moje ramię.
-Dziękuję. – odparłam zawstydzona.
Nie no pierwszy chłopak, który mnie onieśmiela.
Trzeba powiadomić prasę.
-Do usług. – uśmiechnął się.
-W sumie my możemy nigdzie stad nie
iść. – powiedziałam z błyskiem w oku.
-Jestem za.
-Czekaj, chyba mam jakiegoś szampana
na dole, a może i dwa. – dodałam i zeszłam po schodach na parter. Gubiąc się
kilka razy w końcu trafiłam do spiżarni i zgarnęłam kilka butelek trunków.
Zaniosłam to wszystko do sypialni przy pomocy Olivera no i zaczęło się. Opowiedziałam
mu osobie, potem zamieniliśmy się rolami opróżniając w międzyczasie sporo kieliszków.
-Wiesz, ze czasem mam ochotę stąd
wyjechać. – westchnęłam opierając się o niego i obracając w dłoni butelkę.
-Oderwać się od rzeczywistości… w sumie
co nam stoi na drodze? – Spojrzał na mnie porozumiewawczo.
-No w sumie… - zachichotałam i poderwałam
się z miejsca. – Polecimy do Tajlandi, albo do Meksyku, albo do Norwegii. –
mówiłam z ożywieniem.
-Albo na biegun północny… -
przedrzeźniał mnie.. Obdarzyłam go znaczącym
spojrzeniem.
-Nie. Tam nie jest fajnie. –
odparłam jak mała dziewczynka.
-no co ty nie powiesz. A myślałam,
ze jednak jest. No rozumiesz, ten śnieg lód, pingwiny, misie polarne. –
wyliczał patrząc na moja minę.
-Idź ty misiu polarny. Jak chcesz to
zapierdalaj na te swoją Grenlandie czy co. – zachichotałam.
-Nie no nie wierze, jestem idiotką. –
zaśmiałam się. Oliver spojrzał na mnie z błyskiem w oku i zwrócił się do
kobiety za lada.
-Poproszę dwa bilety. – powiedział puszczając
mi oczko. Uśmiechnąłem się do niego słodko i trochę zachwiałam się na nogach.
Podtrzymał mnie za rękę.
-Dokąd?
-Yyyy, a dokąd są najbliższe loty? –
spytałam.
-Do Szwajcarii, Polski i Rosji za
pół godziny. – poinformowała nas. Popatrzyłam znacząco na chłopaka.
– Ej, a ta Polska to gdzie jest?
-Nie wiem, ale to chyba gdzieś koło
Finlandii przypuszczam. Ja bym wybrał Rosje. – zasugerował. Zachichotałam i przekazałam
to kasjerce. Spojrzała na nas jak na idiotów i wręczyła dwa bilety.
-Jezu, moja głowa – jęknęłam powoli otwierając
oczy. Rozejrzałam się wkoło z dezorientacją. Kurde, chyba mi się coś śni, nie
możliwe, żebym była w samolocie. Co ja biorę do cholery? Chciałam wstać, ale
zachwiałam się i z powrotem wylądowałam na dupie.
Nie no znowu mi się film urwał.
Otworzyłam powoli oczy i rozmasowałam kark. Zamrugałam kilkakrotnie i
rozejrzałam się w koło.
-Ja pierdole! – wypaliłam. Skąd ja się
wzięłam w taksówce? Nie no na serio mam jakieś porąbane sny, najpierw samolot
teraz to…
-Spokojnie.. – usłyszałam koło siebie.
Odwróciłam się gwałtownie. Obok mnie siedział Oliver, który również wyglądał na
lekko zdezorientowanego.
-Zaraz wyrzygam, dajcie mi wysiąść! –
jęknęłam.
-To powiedz temu kolesiowi, ja nie
znam ruskiego . – rzucił brunet z kwaśną miną.
- Po co ci ruski? Ej, proszę pana.. –
zaczęłam zwracając się do kierowcy. Odpowiedział mi w jakimś dziwnym języku. Ja
pierdole.
-Kurwa, gdzie ja jestem! –
spanikowałam.
-Z tego co zdążyłem zauważyć, to
chyba w Rosji, ale zbytnio nie pamiętam skąd się tu wzięliśmy. – powiedział Oliver.
– wiem tyle, ze tu jest cholernie zimno .
-Nie mamy żadnych walizek? –
spojrzałam na niego pytająco.
-Chyba nie. Ja pierdole więcej nie pije! –
wypalił podirytowany.
-Ja też nie. Nigdy więcej! – jęknęłam.
Nie no ja się na serio porzygam. Nie patrząc na skutki przechyliłam się przez
przednie siedzenie i zacisnęłam dłonie
na kierownicy. O mało nie dostałam z łokcia w szczękę i nas nie zabiłam, ale
przynajmniej zatrzymałam samochód. Szybko wypadłam na zewnątrz i zaczerpnęłam świeżego powietrza starając się
nie zwymiotować. Wdech i wydech…
Oliver wcisnął kierowcy kasę i
podszedł do mnie.
-Lepiej? – spytał odgarniając włosy
z moich policzków.
-Tak, ale serio dziwnie się czuję. –
wychrypiałam. – I jest mi strasznie zimno. – dodałam. Zdałam sobie sprawę, że
wkoło jest mnóstwo śniegu, a w dodatku znajdujemy się na jakimś kompletnym
odludziu. Wycieczek się zachciało, będę tego żałować do końca życia. Ten
skretyniały taksówkarz po prostu sobie pojechał. Wykrzyczałam w jego stronę sporo przekleństw
i wykończona usiadłam na zamarzniętym asfalcie. Sięgnęłam do torebki i
wygrzebałam z niej telefon. Super, zalany, głupi Aveiro.
-Ja tu ZAMARZNĘ! – lamentowałam.
-Może powinniśmy iść tam…
gdziekolwiek, na pewno są jakieś domy. – zasugerował brunet. Pociągnął mnie za ręce
i przytulił do siebie. – I nie zamarzniesz na pewno. – dodał z delikatnym
uśmiechem. Spojrzałam na niego jak na psychopatę.
-W tym stroju? Pogrzało cię. Jak nie
zamarznę to się zabiję. Kto chodzi w szpilkach po śniegu!
-Dobra, ja już nic nie mówię, ale
chodź, bo stanie nam nie pomorze. – odparł i pociągnął mnie za rękę.
-Ej widzisz ten dom? – rzuciłam ożywionym
głosem.
-Na takim odludziu to pewnie jakiś
autentyczny psychopata mieszka. – podsumował Oliver.
-Daj spokój, ważne, że dom! Ludzie!
Ciepło! – gadałam z entuzjazmem.
-Dobra, dobra już się tak nie
podniecaj, idziemy.
-Ale ja tam nie wlezę w tych butach.
– westchnęłam wskazując na stopy.
-Dobra, mogę cię ponieść. –
zasugerował
-To super. – odparłam uśmiechając
się a raczej próbując to zrobić szczękając zębami Oliver wziął mnie na ręce i
skierował w stronę drewnianej chatki. Trzymałam się rękami jego szyi. Nie czułam
palców, uszu, nosa – niczego! No dobra, tam może aż tak źle nie było. Ale w ciągu
najbliższych trzydziestu minut w tych warunkach odeszłabym z tego świata.
W stanie krytycznym zapukaliśmy do drzwi.
Czekaliśmy chwilę, ale nikt nie odpowiadał.
-Ej, a może to opuszczony dom? – spytałam
konspiracyjnym szeptem. Oliwer spojrzał na mnie z zastanowieniem i pociągnął za
klamkę. Było otwarte! Niesamowite… weszliśmy do środka a naszym oczom ukazał
się widok… w sumie nie taki zły. Ciemno, zakurzone meble, scena jak z horroru –
tak w skrócie.
-To mnie coraz bardziej przeraża. –
jęknęłam. I – teraz już mi się na serio rzygać chce i się boję i chce do Madrytu.
– dramatyzowałam.
-Wrócimy. Masz jakąś kasę? –
spytał i skierował się w stronę kominka. Było trochę drewna.
-Yyy.. mam kartę kredytowo ojca.
Mnie tylko zastanawia jak my się z ludźmi tu dogadamy. Nawet nie wiemy gdzie
konkretnie jesteśmy.
-Nie marudź, coś się wymyśli. Jutro .
Teraz chce mi się spać i łeb mnie napierdala jak nigdy.
-Czy ja już dzisiaj mówiłam, ze koniec
z piciem? – zaczęłam.
-Tak. – mruknął uśmiechając się do
mnie z błyskiem w oku.
W końcu udało nam się rozpalić w
piecu! Jak dobrze poczuć trochę ciepła… Gorzej, ze łazienki tu nie było…. Ale
za to łóżko jakieś tam w sypialni znaleźliśmy. Kiedy dom trochę się zagrzał zdecydowaliśmy
się iść spać. Na początku kłóciliśmy się kto śpi od ściany… tak wiem, bez komentarza,
a gdy w końcu oboje zajęliśmy swoje miejsca zapadła niezręczna cisza.
Wpatrywałam się tempo w sufit. A ja tak narzekałam na Madryt, teraz siedzimy gdzieś
pod Petersburgiem czy Bóg wie gdzie, na dodatek w lesie. A, nie zapominajmy, ze
jest zima, a my jesteśmy w strojach typowo letnich plus do tego zalany telefon
i nieznajomość języka rosyjskiego. Ciekawa mieszanka. Typowa dla mnie.
-Oliwer…? – zaczęłam spoglądając na
niego.
-Yhym.. – mruknął. Miał zamknięte
oczy i opierał się o barierkę .
- Przytul mnie. – powiedziałam. Uśmiechnął
się i przyciągnął mnie do siebie. Wtuliłam się w jego ramiona i próbowałam
zasnąć.
Hahahahaha no nie mogę po prostu :)
OdpowiedzUsuń– Ej, a ta Polska to gdzie jest? hahaha ja już nic nie mówię :) Po prostu bosko. Nie ma to jak orzeźwiająca kąpiel w basenie a potem spacerek w śniegu. Tylko gdzie w tym czasie podziewał się Iker?- nie wiadomo :)
W następny rozdziale będzie jeszcze lepsza akcja niż w tym hahaha .
Załamany Cris, wściekły tatuś i Ty wiesz co jeszcze hahaha. Dobrze wiesz że tydzień to wieczność i nie wytrzymam tyle, ale postaram się:)
Hahahahhahaha ja nie mogę się przestac śmiać buahahahah :D
OdpowiedzUsuńNie myślałam, że będzie taka akcja, że aż tak odlecą dosłownie :D Rosja OMG -.- Hahahahah nie mogę ze śmiechu, sorry ale nie sklecę żadnego komentarza przez trzy dni chyba ;D
Hahahahah nie wytrzymam :D
A Ronaldo przesadził żeby ją do basenu?! On jest chory, (psychicznie) Oliver mi sie spodobał od razu hahahahahah :D
I ta akcja nie no nie mogę, idę sie położyć na ziemii i śmiać dalej :D
Tam na pewno mieszka jakiś psychopata. Drwal, który ich znajdzie! Moje czarne myśli :D Ale genialne, moment z lotniskiem- mistrzostwo :D
OdpowiedzUsuńO matko! To na serio świetny rozdział! Gin i Oliver porządnie przesadzili z alkoholem, który spowodował, że wylądowali w Rosji. Może dziewczyna wreszcie zacznie myśleć, gdy kolejny raz pójdzie na imprezkę. Ciekawe, jak zareaguje na to Cris albo Mou. Trener Realu pewnie wyśle jednostkę specjalną, aby znaleźli jego ukochaną córeczkę. Czekam na kolejny z niecierpliwością!
OdpowiedzUsuńO Boże drogi, to żeś teraz dowaliła! Są w głębokiej dupie albo jeszcze gorzej! I co? Pewnie ich Ronaldo albo Iker albo inny Ramos będzie musiał ratować? Na pewno się ucieszą ;P
OdpowiedzUsuńAch ta Gin! Ona jest po prostu mistrzynią!
no nie mogę! umieram właśnie! wróciłam do żywych po męczącym a zarazem ~ wyczerpującym do cna weekendzie a tutaj; śmierć z powodu spełnionych marzeń *o*
OdpowiedzUsuńjestem zwyczajnie zakochana w tym rozdziale... nie wiem jak inaczej opisać stan w jakim się właśnie znajduję... nareszcie czytam o życiu chwilą, ale właśnie takim życiu chwilą o jakim marzę!!! olać to co cię otacza, rzucić wszystko i ruszyć w drogę *o* bożbożebożenko *o* Oliver to istne uosobienie ideału... ale teraz czas na ALE O: no i co teraz bohaterowie zrobią? ._. Rosja to najgorsze miejsce na cokolwiek o: pozostaje mieć nadzieję, że tatusiowi się o córeczce przypomni, albo którykolwiek z Królewskich postanowi być rycerzem o:
wyczekuję nowego rozdziału :3
Józek na pewno nie będzie zachwycony. Uwielbiam Gin, sama lubię zabalować, ale chyba w Rosji nie chciałabym wylądować. Obstawiam, że Ronaldo przybędzie z odsieczą, ewentualnie El Santo :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
Pozdrawiam :)
Każdy mówi, że już wiecej nie pije a w rzeczywistości jest inaczej, akcja z lotem do Rosji MISTRZOSTWO! Czekam już na kolejny :)
OdpowiedzUsuńHala Madrid , zapraszam do mnie :) http://lodymango.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńHahahah ale czadowy odcinek! Nie spodziewałabym się że wylądują w Rosji xd poinformuj mnie o następnym oki ;)
OdpowiedzUsuńhttp://cristiano-meg.blogspot.com/2013/03/rozdzia-17.html
Pozdrawiam Meggie ;*
To jest jakaś masakra , ale niestety trzeba przyznać , żę po pijaku robi się głupie rzeczy ;D
OdpowiedzUsuńAle oni chyba pobili mistrzostwo ;)
Czytam i nie wierzę , jesteś boska ;D
Nie wiem jak ja doczekam do następnego rozdziału ;P
Co ten alkohol robi z ludźmi...? xD haha miszcze! :D ale żeby do Rusków...? :D haha padam ze śmiechu! :3 czekam na to Kto przyjdzie z odsieczą :D
OdpowiedzUsuńOooooooo nie mogę, czytając ten rozdział, uśmiech nie schodził z mojej twarzy! Ładnie się wpakowali. Ciekawe, czy rzeczywiście już nigdy nie sięgną po alkohol...:D
OdpowiedzUsuńMimo tego zimna, fajnie będzie spędzić ze sobą trochę czasu...:)
Naprawdę super rozdział. Pozdrawiam! :)
Oh jejku, uśmiałam się! :)
OdpowiedzUsuńPoczątek był taki słodki i wydawało mi się, że Cris coś zrobi i że będzie słodko i romantycznie, a tutaj wylądowała u Ruskich xD A mnie Ruscy przyprawiają o śmiech (ale to tak na marginesie) :D
Czekam na kolejny!
Pozdrawiam :*
Cała Gin. Tylko ty potrafisz wymyślić podróż po Rosji, w takim stroju, bez walizek, telefonu i dachu nad głową. Kocham Cię za to <3
OdpowiedzUsuńA tak wracając do opowiadane, czyżby Oliver stał się.. no, w sensie.. że on i córka Mou coś ze sobą?
Jak dla mnie spoczko foczko. ^^
Może Cris się w garść weźmie i zawalczy albo przynajmniej coś zrobi. Bo na razie to mu coś cienko idzie. xdd
Ogólnie już myślałam, że wybiorą Polskę, też byłaby beka. :D
Ale Rosija też gites.
Czekam, czekam z niecierpliwością <3
łohohoho gdzie ich wywiało? O.o Nie no powariowali! Tak, zdecydowanie Gin powinna omijać butelki z trunkami szerokim łukiem! ;O Tylko ciekawe jak wszystko się rozegra z Crisem a jak z Oliverem... nie wiem no nie wiem, ale CZEKAM do następnego!*.*
OdpowiedzUsuńJa na miejscu Gin więcej z alkocholem to bym nie przesadzała....Jeszcze ją na Grenlandię wywieje xD Cris, Olivier a ja i tak chcę żeby Gin była z Ikerem ^^ Mam nadzieje, że szybko dodasz nowy rozdział. bo nie mogę się doczekać <3
OdpowiedzUsuńWpadaj do mnie: sergio-y-dominika.blogspot.com
Głowna bohaterka jest crazy ;D haha nie mogę się uspokoić ;D
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać reakcji zawodników Realu Madryt w tym Cristiano i tatuśka Mou już sobie wyobrażam ich jak jadą po nią do Rosji ;D łahahah ;D
uwielbiam Cię :*
hahaha
OdpowiedzUsuńOni są moimi mentorami .!
hahaha
Też tak kiedyś pewnie zrobię .!
Tylko mam nadzieję , że znajdę się w Katalonii albo Hiszpanii <3
Ten rozdział to jest mistrzostwo jednym słowem. Nie ma to jak się upić i wylądować w Rosji xd Cris na pewno nie będzie zadowolony jak się o tym dowie a Mou chyba dostanie zawału, że jego córeczka zniknęła xd Imprezkę chyba mogą zaliczyć do udanych haha :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Boże xd Nie ogarniam tej dziewczyny. U Ruskich? xd Uwielbiam ją <3 i że niby nie sięgną więcej po alkohol? Ile ja już takich deklaracji słyszałam xd
OdpowiedzUsuńutworzymy-pelnie.blogspot.com [prolog]
zraniona-za-mlodu.blogspot.com [dziesiątka]
Zapraszam ;D
chciałabym się przestać śmiać, no ale nie mogę! Rosja.. już oczami wyobraźni widzę jak Ronaldo przeaszukuje nawet Syberię w poszukiwaniu Gin :DXD
OdpowiedzUsuńahh ten Oliver, czy coś z tego będzię? ^^
masz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))
OdpowiedzUsuń///małe info o njunju NORMALITY chapter 16.///
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowe rozdziały :)
OdpowiedzUsuń[znam-cie-na-pamiec]
[this-complicated-life]
Hahahahahahahahahaha. Nie wytrzymam ze śmiechu :D A w tym domku na pewno ktoś mieszka ;>
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na kolejny rodział opowiadania na you-can-fix-everything.blogspot.com
OdpowiedzUsuńBuziaki;)
Cześć!
OdpowiedzUsuńCzytam Twojego bloga, jednak do tej pory nie miałam za bardzo czasu, aby komentować.
Bardzo podoba mi się Twój styl pisania, jest młodzieżowy i składny, a tylko takie opowiadania jestem w stanie czytać. Porządnie opracowane, z niewielką ilością błędów ortograficznych i pomysłem oraz dobrze dobraną stylistyką;).
Fabuła mnie zainteresowała i zauważyłam, że obie zahaczyłyśmy o punkt, w którym ojcem głównej bohaterki jest słynny portugalski trener (na szczęście z tego co widzę akcja jest inna, więc sam fakt nie powinien mieć wielkiego znaczenia;)). Życzę dużych sukcesów w pisaniu i jak najlepszej weny, aby Twoje odcinki były jak najdłuższe i jak najczęstsze;].
Jeśli chcesz, to zapraszam do mnie. Odcinków jest niewiele, ale coś tam jest;>.
Zapraszam serdecznie i pozdrawiam;)
http://czasem-to-co-najcenniejsze-masz-tuz-obok-siebie.blog.pl/
Haha. Rosja? Serio? Masz nieziemskie pomysły. ; >>
OdpowiedzUsuńTeraz tylko czekać na lament Cristiano oraz Ikera i poszukiwania. Będzie ciekawie.
Hahahaha...
OdpowiedzUsuńByłą zajebista impreza, było picie ale żeby w samolot do Rosji wsiadać?!?!
Już zaczynam współczuć Ikerowi...
A ja lepiej sobie nie wyobrażam co tam się dzieje w tej słonecznym Madrycie, bo to jest chyba katastrofa...
Sto Lat jeszcze raz :*
Pozdrawiam :*