Spojrzałam sceptycznie w lustro
analizując każdy element mojej stylizacji. Nie, nie idę na żadną imprezę… po
prostu coś mnie pokusiło, żeby zobaczyć jak Królewscy poradzą sobie z Barcą w
Derbach. Może to nie najlepszy pomysł, żeby spotkać się z „Los Blancos”, a w
szczególności gdy nie daje się znaku życia od pół roku. Tak, mówię o sobie.
Sześć miesięcy bez kontaktów z ojcem i
piłkarzami, musza być nieźle wkorzeni, no ale nic na to nie poradzę, tak
zdecydowałam. W sumie, to jest trochę nudno, a nawet trochę bardzo. Dom, praca,
dom, praca i tak w kółko. Sprawdziłam,
czy nie zgubiłam biletów i wyszłam z domu. Miałam blisko do Camp Nou więc
dotarłam w kilka minut. Było tłoczno. Moje miejsce znajdowało się niedaleko ławki rezerwowych. Ja kto dobrze,
że tu jest tyle ludzi, może mnie nie zauważą i nie będę musiała znosić wymówek.
Miałam na sobie koszulkę taką sama jak
zawodnicy Realu Madrid, tyle, że zamiast nazwiska widniało moje imię i nazwisko
- prezent urodzinowy z zeszłego roku.
Dobra, myślałam, ze znowu zacznę
obgryzać paznokcie, jeśli w międzyczasie nie zejdę na zawał, bo Królewscy nie
szaleli zbytnio… Przy drugim golu dla Barcy strzelonym przez Alvesa, miałam
ochotę walnąć głową w ścianę, a potem iść tam do nich i powiedzieć to co myślę…
po prostu zależało mi na tym, żeby wygrali, a na razie mecz kierował się ku
porażce Galaktycznych. W momencie, kiedy sędzia odgwizdał koniec pierwszej
połowy ruszyłam w stronę barierek przy murawie, nie powiem, że było łatwo.
Zewsząd napierał na mnie tłum rozognionych fanów, masakra. Bałam się, ze zanim dotrę
do celu, zostanę zmiażdżona. Zanim ktokolwiek zauważył wyskoczyłam na boisko i
pobiegłam w stronę ławki rezerwowych. No dobra, na ochroniarzy nie musiałam
długo czekać. Miałam jedynie szczęście, ze Iker właśnie schodził z bramki i
jakimś cudem skapnął się kim jestem, a konkretnie stał tak przede mną z dziwnym
wyrazem twarzy, jakby nie dowidział.
-Wiesz Iker, nie chce ci
przeszkadzać, ale mógłbyś im powiedzieć żeby mnie puścili, bo zaraz zrobi się z
tego wielka afera . – warknęłam próbując wyrwać się dwóm osiłkom, którzy
niewzruszenie próbowali ściągnąć mnie z pola widzenia kibiców.
-Zostawcie moja córkę idioci! –
usłyszałam za sobą. O nie… nie dobrze. Ochroniarze odsunęli się posłusznie, a
ja teatralnie poprawiłam koszulkę.
-Ymmm… Cześć. – powiedziałam
uśmiechając się nerwowo. Po minie trenera wywnioskowałam, że lepiej by było
jakbym się stąd ewakuowała, ale zanim zdążył cos powiedzieć zawołał go ktoś ze
sztabu szkoleniowego i musiał iść. Co się odwlecze to nie uciecze niestety. Na
szczęście Iker ogarnął się w końcu i po prostu przytulił mnie do siebie. Nie
wiem skąd ten nagły przypływ czułości.
-Idiotka.- powiedział puszczając minę.
Spojrzałam na niego niepewnie.
-Musiałam wyjechać.- odparłam
smutno. – Coś mi do głowy strzeliło i tyle, a jakbym wam powiedziała, to byście
mnie zamknęli w izolatce, albo jeszcze gorzej. Wasze pomysły są czasem
przerażające. – wyjaśniłam bawiąc się bransoletkami.
-Tu się nie mylisz. – rzucił
poważnie. -Chodź stąd bo zaraz redaktorzy Asa nas dorwą i będzie kiepsko. Ale
wiesz, że to nie było śmieszne. Więcej tak nie znikaj. – westchnął i zaprowadził
mnie do szatni Madridistów.
-Nie wracam do Madrytu. –
powiedziałam grobowym tonem, gdy zeszliśmy z murawy. Teraz to było bardziej
bolesne niż wcześniej.
-Tego zdążyłem się domyśleć, inaczej
przyszłabyś na poprzedni mecz na Santiago Bernabeu, nie tutaj. – popatrzył na
mnie wymownie.
-Ej no, ja tu próbuje być
nieprzewidywalna, a ty i tak mnie rozgryziesz. – prychnęłam. On zawsze wie co
ja chce zrobić…
-Bywa. Ale nie próbuj znowu
kombinować bo nie chce mi się ciągle odciągać Mou od różnych dziwnych pomysłów,
może nie będę ci mówił jakich. I tak już mu zaczynam podpadać.
-Dobra, nie mów. I tak nie chce
wiedzieć chyba. Ale nie wchodzę do waszej szatni! – rzuciłam z uparta miną. Nie
chce mi się oglądać „niektórych osób” w takim momencie. Nie planowałam w ogóle
się z nikim z Królewskich spotykać.
-Jak chcesz. Nie będę cię zmuszać,
ale jeżeli teraz zwiejesz to ostrzegam, że cię znajdę i na serio zamknę w
izolatce – uśmiechnął się chytrze
-Tak, tak Ikuś. Znajdziesz i
zamkniesz, załapałam. – parsknęłam śmiechem. Spojrzał na mnie z zastanowieniem.
-Jakaś taka spokojna jesteś, co oni
ci tu zrobili. – westchnął. Widać nie zmieniłam się tylko z wyglądu. Sama nie
widzę różnicy… no może pakuje się w mniej dziwnych sytuacji, ale na to to
akurat nie będę narzekać.
-Oj, nie przesadzaj. Jestem taka jak
wcześniej nie widzisz? Spójrz na mnie. – powiedziałam robiąc teatralny
wyszczerz.
-Dobra, teraz już mam pewność, że
cię nie podmienili, bo tak głupich min to nikt nie umie robić. – spiorunowałam
go wzrokiem marszcząc brwi.
-Nie no, żartuję. Wybacz, ale chce
iść pod prysznic. Jak chcesz to możesz iść ze mną. – odparł z błyskiem w oku.
-Ja tu sobie lepiej postoję z dala
od Królewskich. To wyjdzie nam wszystkim na dobre. – zaśmiałam się i usiadłam
na ławce.
Mecz zakończył się remisem, czyli
nie tak źle. Druga połowę przesiedziałam w holu tępo wpatrując się w ścianę.
Nie chciałam wychodzić, nie teraz. Może w ogóle. Tak wiem, jestem tchórzem.
Poczekałam, aż wszyscy kibice opuszczą stadion i wyszłam na zewnątrz.
-Gin? – usłyszałam za sobą.
Odwróciłam się i zobaczyłam Crisa, który
patrzył na mnie jakby nie był pewny, podobnie jak wcześniej Iker, z kim ma do
czynienia.
-Nie, żadna Gin – odpowiedziałam
spokojnie.
-Może jednak? – Dopytywał się
przyglądając mi się uważnie. No nie mogę, czy oni na serio są aż tacy tępi?
Jedyna różnica w moim wyglądzie jest to, że teraz włosy sięgają mi do połowy
pleców i już ich nie prostuję. Może te pół roku wyczyściło im pamięć, nie wiem
co innego mogłoby być przyczyną.
-Daj spokój, Cris, nie mam nastroju
do kłócenia się z ludźmi. – rzuciłam i skierowałam się w stronę samochodu.
-Ej no, Mała, co oni ci tam
zrobili?– dogonił mnie i przyjrzał mi się podejrzliwie.
-Zrobili mi pranie mózgu. – odpowiedziałam zgryźliwie.
-Na to wygląda. – przyznał poważnym
tonem.
-Przecież żartuję. – jęknęłam. Niech
nie zaczyna znowu swoich wywodów bo się zabiję chyba. Nie dzisiaj, nie tutaj.
-No co ty, nie zauważyłem. –
prychnął. Wywróciłam oczami i chciałam wsiąść do auta, ale ten idiota oparł się
o drzwi
-Odsuń się, Aveiro, nie chce ci
zrobić krzywdy. – spiorunowałam go wzrokiem. Chciałam jak najszybciej się stąd
wynieść, zanim reszta Królewskich wysypie się ze stadionu.
-Ty? MI?! Pff, też coś. Chyba ja
tobie. – parsknął śmiechem. Spojrzałam na niego wymownie. – Teraz nie masz jak
wrócić do swojego uroczego mieszkania w Barcelonie.
-Wielki problem, pójdę pieszo. –
uśmiechnęłam się złośliwie –Poza tym, skąd wiesz, ze tu mieszkam? – Spytałam
podejrzliwie.
-Doszedłem tego prostą metodą
dedukcji. – wyjaśnił.
-To ty tak umiesz w ogóle?
-Dzięki, Gin. – prychnął obrażonym
tonem.
-Proszę bardzo.- odpowiedziałam
przymilnie. – A teraz wybacz, ale muszę iść. – dodałam wchodząc z powrotem na
Camp Nou. Wiedziałam, że pójdzie za mną. Ruszyłam korytarzem szukając jakichś
otwartych drzwi. Chwila.. ja chyba wcześniej byłam po drugiej stronie. Dobra
tam, pewnie mam zwidy. Dobra, jest szatnia, lepsze towarzystwo wszystkich
Królewskich niż tego jednego barana, ze tak powiem. Otworzyłam drzwi i
zamknęłam za sobą. Uff… po wszystkim. Odwróciłam się z satysfakcją i stanęłam
osłupiała. Nie może być, aż tak głupia nie jestem!
-Eee… Cześć wszystkim –
powiedziałam, kiedy już pozbierałam szczękę z ziemi. –Chyba pomyliłam się o
kilka numerów… - jęknęłam cicho.
Zamiast w szatni Madridistów
znalazłam się w tej przeznaczonej dla Barcelony, szkoda, że nie posiadam
możliwości znikania . Wprawdzie było tam zaledwie kilku piłkarzy, których
rozpoznawałam z wyglądu.
-Cześć Wirgie. – odpowiedział jeden
z nich, zdaje się, że Fabregas.
-eee, ty skąd… - zająkałam się.
-Koszulka. – uśmiechnął się z rozbawieniem.
-A tak.. zapomniałam. – wywróciłam
oczami.
-Co skłoniło córkę Mourinho do
odwiedzenia naszej szatni? – Zapytał wysoki brunet stojący za Cesc’em.
-Może nie będę mówić, ale już się
ewakuuję. – rzuciłam szybko odwracając się na pięcie. – Będę musiała
skonfrontować się ponownie z tym idiotą. – jęknęłam.
-Nie no jak chcesz to możesz zostać,
my się na pewno nie pogniewamy. – zaproponował Valdes.
-Co ty nie powiesz. – zaśmiałam się.
– Pamiętajcie kim jestem – dodałam z błyskiem w oku.
-Eee… szatynką z niebieskimi oczami?
– zasugerował błyskotliwie Fabregas .
-Zadziwiające! Jak na to wpadłeś? –
spojrzałam na niego ze złośliwym uśmieszkiem.
-Nieodrodna córeczka tatusia. –
podsumował mnie Gerard, na co jego koledzy parsknęli śmiechem.
-Dobra, miło było, ale ja spadam,
zanim oni mnie dorwą. – powiedziałam już na poważnie. Wiedziałam, ze Cris
pójdzie do Ikera, a Iker to już strach się bać co wymyśli…
-A kto konkretnie? – zapytał Valdes.
-Nie chcesz wiedzieć, na serio. –
stwierdziłam zgodnie z prawdą. W tym samym momencie, kiedy położyłam dłonie na
klamce, drzwi się otworzyły i do pomieszczenia wpadło dwóch dobrze mi znanych
piłkarzy… zapewne domyślacie się kto. Tak, mr.
Aveiro i mr. Casillas. Z tym, ze ten pierwszy zatrzymał się na progu i
spojrzał niechętnie na Katalończyków. Spróbowałam niepostrzeżenie wycofać się
za Cesca, ale tym samym pogorszyłam jeszcze bardziej swoją sytuację. Zachowuję się
jak dziecko. Żenada. Ja, Wirginia Mourinho boję się konfrontacji z Ikerem.
-W ogóle cię nie widzę- powiedział
podirytowany. –Miałaś nie znikać. – dodał wymownie.
-Ups, chyba mi to umknęło. –
odparłam tempo.
-Cris, powiedz jej coś… - jęknął
kapitan Królewskich przejeżdżając ręką po twarzy.
-Gin, nie ładnie przedrzeźniać starszych.
– rzucił Ronaldo ze złośliwym uśmieszkiem.
-Dzięki, kretynie. – prychnął Hiszpan.
– może zamiast chować się za drzwiami wszedłbyś do środka? – dodał przymilnie.
-Do tych symulantów? Nigdy w życiu! –
oburzył się opierając o framugę.
-Stul pysk portugalski lalusiu. Nikt
cię tu nie zapraszał. – warknął Fabregas .
-Licz się że słowami hiszpański nie dorobie.-
odgryzł się Aveiro. Patrzyłam na nich z dziwnym wyrazem twarzy. Na serio, z kim
ja się zadaje.
-Zaraz twoje śliczne ząbki wylądują na
podłodze. – wysyczał Cesc .
-Spróbuj tylko mnie dotknąć to
zobaczysz gwiazdki – prychnął Portugalczyk.
Korzystając z zamieszania wymknęłam się
na korytarz i ruszyłam w stronę wyjścia.
Jeju! Końcówka najlepsza. Cris vs Cesc. Rozdział jest g e n i a l n y! Serio. Tylko ona ma już wracać do Madrytu. W ogóle mam nadzieję, że po tej wpadce z szatnią Gin nie będzie utrzymywała żadnych kontaktów z Hiszpanami, bo podejrzewam, że Portugalczycy nie byliby zbyt zadowoleni xD
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny! Jakiś romans z Aveiro lub Ikerem, wiesz co mam na myśli. Czekam, czekam, czekam.
BOSKIE ♥ Czekam na kolejne *.* Zgadzam się z koleżanką powyżej, jakiś mały romansik? :D
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że się nie pozabijają ;O
OdpowiedzUsuńdział jak zwykle jest mega, kocham sposób w jaki piszesz ;]
ja chcę kolejny!!!!*.*
Ja też muszę przyznać, że po tej niemiłej sytuacji w szatni, Gin raczej nie będzie pałała do rychłych kontaktów z Hiszpanami, z czego zadowoleni nie byliby też na pewno Portugalczycy, gdyby tak też miało być.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Wciągające to opowiadanie ;p
OdpowiedzUsuńWidać, że Cris nie pała radością do Katalończyków i na odwrót...
Końcówka perfekt xD
OdpowiedzUsuńJa też chce trafić do szatni Barcelony no ale cóż.. to tylko moja skromna opinia. Czekam na next i zapraszam do siebie na www.zycie-to-decyzje.blogspot.com / www.przypadekmilosc.blogspot.com
Końcówka najlepsza, konfrontacja Cristiano i Katalończyków. Gdybym była na miejscu chłopaków również nie weszłabym do szatni aktorów z Barcelony. Ja mam nadzieję, że Gin będzie z którymś z chłopaków z realu, a nie z symulantami :) Czekam na kolejne odcinki i pozdrawiam ~Dorota
OdpowiedzUsuńOjojoj Konfrontacja to jak w musicalu Jekyll&Hyde :D- takie małe porównanie. Ja też bym wolała żeby Gin była z Realowcem. A w szatni Barcelony na pewno nie jest tak źle.
OdpowiedzUsuńCzekam na nn
Pozdrawiam :)
pojawiamy się w szatni barcelony :D myslałam się się wydarzy coś więcej :D nastepnym razem zrób wiecej zamieszania :D
OdpowiedzUsuńPaulina.
Fajny rozdział i dobra końcówka; D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;)))
Wyczuwam bójkę w szatni Barcelony. *-*
OdpowiedzUsuńI jest mój Cescu. Fakt, rola na pewno nie pierwszoplanowa, ale jest.
Nie wiem czemu, ale chciałabym, żeby Gin była z Ikerem. No nie wiem, tak jakoś.. :)
Pozdrawiam :*
interesujący rozdział. zastanawiam się, jak Gin mogła wytrzymać cześć miesięcy bez Królewskich. akcja w szatni Katalończyków była świetna! czyżby Crisowi zależało na córce trenera? mam nadzieję, że tak… czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny odcinek :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na prolog:
http://tu-amor-hace-que-el-mundo-no-existe.blogspot.com
Pozdrawiam ;)
Czesiu... Cris OGAR!!! Więcej nie powtórzę. Rozdział jest boski. Czy mogła byś zdradzić czy będzie jakiś romansik albo cuś? :D Ja tak bardzo proszę.
OdpowiedzUsuńPS. Z wielką chęcią posłuchałabym takiej wymiany zdań Czesia i mr. Aviero <3
Cześć, niezmiernie dziękuje Ci za Twój poprzedni komentarz na moim blogu, nawet nie wiesz jak ciepło mi się zrobiło na sercu wiedząc, że ktoś to czyta :) Oczywiście nie chce pozostawać dłużna dlatego postanowiłam napisać parę słów o Twoim blogu. Pewnie zanudzę Cię pisząc, że Twój blog strasznie przyjemnie się czyta i wyobraża sobie daną sytuacje, ale to już chyba wiesz ^^ Cóż mogę dodać? Jedyne co mi pozostaje to zapewnić Cię, że wchodzę tutaj codziennie wyczekując następnego rozdziału lub jakiejkolwiek notki. Podwójnie rozradujesz moje serducho informując mnie o Twoich kolejnych rozdziałach w zakładce ''Spamownik''.
OdpowiedzUsuńPS. Nie obraziła bym się gdybyś zechciała częściej obdarowywać mnie komentarzami na blogu (zwłaszcza gdyż pojawił się nowy rozdział): http://you-love-me-and-i-love-you.blogspot.com/
przepraszam że jestem taka cicha; ale mam problemy z internetem :c {NETIA rządzi ;_;}
OdpowiedzUsuńz rozdziałem się zapoznałam i muszę cierpieć, bo nie mogę napisać dłuższego komenta :c tak więc już teraz obiecuję, że odpowiem na mój własny tutaj komentarz i wypowiem się w pełniejszy sposób :3 a będzie to prawdopodobnie już jutro, więc; nie żegnam się :3
Kurcze atmosfera w szatni się lekko napięta zrobiła. Oby żadnej bójki z tego nie było. CZekam na next. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKońcówka najlepsza :D Mam nadzieję, ze Gin nie zaprzyjaźni się za bardzo z tymi Katalończykami :)
OdpowiedzUsuńUhuhu.. Jaka niemiła atmosfera w szatni Barcelony. ; )
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Gin wróci do Madrytu. ; >>
No i dodam jeszcze tyle, że rozdział jest genialny. ; D
Pozdrawiam. ; *
zapraszam na 15-stkę :)
OdpowiedzUsuńhttp://wont-you-just-give-it-up.blogspot.com/
Twoje opowiadanie od samego początku zawróciło mi w głowie, teraz codziennie sprawdzam czy nie ma nowego rozdziału xd między innymi dlatego postanowiłam nominować cię do Liebster Blog Award :] więcej szczegółów znajdziesz na moim blogu(http://hogwart-mystory.blogspot.com/) w zakładce LIEBSTER BLOG AWARD.
OdpowiedzUsuńŻyczę udanej zabawy :)
PS. zastanawiałam się czy nie dodać tego komentarza do spamownika, ale w końcu zdecydowałam się napisać go tutaj, mam nadzieję, że nie będziesz miała mi tego za złe :-]
♥ ♥ ♥cuuudowne!!♥ ♥ ♥ fajnie,że nie chcą,żeby dalej 'uciekła' i się o nią troszczą .. ;)) Jak czytam rozdziały to za każdym razem przenoszę się w ich świat *.* Tylko,żeby się tam nie pozabijali :D ;O ale może w szatni skończy się tylko na tych dogryzkach :o oby,tylko na tym ;D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny dział z niecierpliwością!!;) Wspaniała jesteś! ;*
Ale fanie piszesz :D Nie mogę się doczekać następnego odcinka :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na http://zagrywka-jest-tylko-jedna.blogspot.com oraz na dodanie mojego bloga do czytanych :)
o Jezu cudowny rozdział ! *.*
OdpowiedzUsuńja chcę kolejny !
szybko pisz i dodawaj ! :D
zapraszam do mnie, na nowy rozdział : http://siatkowka-to-cale-moje-zycie.blogspot.com/
śmierć psychiczna bo brak neta :c ale pewniakiem będzie juterko, bo mój podmiot rodzicielski tak wygnębił pracowników że stwierdzili; jak nie dzisiaj, to jutro będzie. Więc muszę się wstrzymać z wylewaniem myśli na internetową kartkę; a skorzystać z ostatków mobila jakie mam; i zareklamić njusa ->NORMALITY chapter 09.<-
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :3
witam ponownie c:
Usuńrozpłynęłabym się nad opisywaniem mojego nudnego lajfa, które przez tak długi czas ~ mijało się z posiadaniem dostępu do internetu... ale mam ważniejsze sprawy o: bo ja tu własnie polubiłam małego Christiano ;_;
Twoje opowiadanie zmusiło mnie do zmiany nastawienia o; i z fanki Realu, jednakże przeciwniczki ChriRona; stałam się fanką Realu o; To zabawne, że opowiadanie było w stanie zmienić moje poglądy *.*
co do samej treści, to muszę zgodzić się z tym iż konfrontacja z Barceloną ~ wyprała lekko Gin z dawnej lekkości. To da się wyczuć w rozdziałach, bo treść nabrała rozwagi i powagi. c: nie twierdzę że to źle, ale da się wyczuć różnicę :3
ogólnie; rozdział bardzo mi się podobał, i ciesze się że nareszcie mogłam zapoznać się z zaległościami jakie na mnie czekały c:
pozdrawiam :3
ojojojoj... ale ze mnie gapa, nie skomentowałam, powiem tak:
OdpowiedzUsuńGIN WRACAJ DO MADRYTU!
Panowie proszę zacznijcie ogarniać!
powiem tylko, że mam ochotę na mały romans z Gin w roli głównej....
czekam na następny
Zapraszam na szóstkę na : we- must-learn-to-love.blogspot.com
OdpowiedzUsuń; >>
AHAHAHAHAHA UBÓSTWIAM KOŃCÓWKĘ XD Fabs droczący się z Cristiano, dobre! ;D
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaje, że Portugalczyk czuje miętę do panny Mourinho. Cały czas za nią łaził, ta krótka rozmowa, coś mu chodzi po głowie ;p
Odcinek jest boski <3
Pozdrawiam ;*
O kurde. No to się ładnie porobiło... Czesiu z Ronaldo sobie mordy poobijają i tyle z tego wszystkiego wyniknie. Gin zachowuje się jak nie Gin. Nie mam pojęcia dlaczego, ale ją trudno pojąć :)
OdpowiedzUsuńU mnie nowy rozdział - http://this-complicated-life.blog.pl/ - zapraszam ;)
u mnie nowy ;p
OdpowiedzUsuńhttp://wont-you-just-give-it-up.blogspot.com/
dopiero teraz do mnie doszło to że Cris nazwał Fabregasa niedorobem ;> haha padłam ;p
UsuńGin jednak umie się ustawić w każdej sytuacji :> zazdroszczę jej :D
Pól roku to bardzo dużo czasu...bardzo na prawdę co wtedy się działo? Czy Cris nie szukał Gin? A czy Iker ją szukał? Oj pół roku to dużo czasu. Ale wróćmy do fabuły kocham mecz skończył się remisem taaak kocham ta akcja najpierw na boisku potem na parkingu teraz ta szatnia mhm co się zdarzy potem ? No nie wiem hahahahaAle co czuje, że bezie się działo czytam dalej bo nie mogę wytrzymać ;*
OdpowiedzUsuń