Tym razem nikt mnie nie obudził, jak pięknie.. mogłam sobie
spać i spać, z okładem na stopkach. Dobra, koniec tego dobrego. Lód na podłogę
i laptop w łapy. Obczaiłam fejsa, odpowiedziałam na zaczepki i zdecydowała się
zwlec z łózka. Jak można było przewidzieć wyrżnęłam orła i przywaliłam głową w
szafkę z głośnym bum.
-Auuu…- zawyłam. Trochę mnie przy mroczyło. I nawet gwiazdki
się pojawiły. Gdzie moja niania? W sumie okład już mam. – Ratunku, umieram!-
wychrypiałam wczołgują się na łóżko. Do pokoju wpadł jakiś wysoki Hiszpan i
pomógł mi wstać ( kolejny facet ogląda mnie w bieliźnie! A striptizerką nie
jestem. Czas zacząć spać w piżamach)
-To się nazywa szczyt debilizmu. Wirginia jestem, mów jak
tam chcesz.- uśmiechnęłam się blado masując czachę. Spojrzał na mnie z
zatroskaną miną.
-Nie ma to jak wpadka na warcie. – Zaśmiał się.
-Niania nie upilnowała dzieciaczka i zrobiło bęc. Nie no
żartuje, to przez ten lód. – Wyjaśniłam wskazując na niekwestionowanego
sprawce.
-Biedactwo. Po co ci był lód?- Zapytał z ciekawością.
-Potrzebny, Kaka nie chciał mi zrobić masażu stópek –
Zrobiłam słodką minkę w stylu jaka-ja-jestem-biedna. Na szczęście załapał chyba
aluzje.
-Daj ci zrobię – powiedział z rezygnacją.
-Dzięki, kocham cię normalnie. To ja lecę po oliwkę.-
Cmoknęłam go w policzek i wpadłam do łazienki. Już po chwili byłam z powrotem,
ubrana w długą koszule w kratę. Położyłam się wygodnie na poduszkach.
-Czuje się prawie jak podczas gry wstępnej. – zażartowałam
zaplatając ręce za głową.
-Co ty nie powiesz.- parsknął śmiechem.
-Masuj, masuj, yy… jak ty w ogóle się nazywasz?- Spytałam
gdy zdałam sobie sprawę, ze się nie przedstawił.
-Alvaro Morata, miło mi- powiedział spokojnie szczerząc
zęby.
-Mogę mówić Alvie?
-Jak wolisz. – uśmiechnął się do men uroczo, ej to chyba moja
działka.
-Tak naprawdę to po co mi niania?- myślałam na głos.
-żebyś nie zrobiła niczego głupiego i takie tam, twój ojciec
zrobił nam wykład co można a czego nie.- parsknęłam śmiechem. Nie no nie mogę.
-Rozumiem, chyba nie pomyślał, że towarzystwo królewskich
jest o wiele bardziej demoralizujące.
- lepiej mu tego nie uświadamiaj.- puścił mi oczko.
-Fakt, strach się bać co wymyśli potem. Ale chyba już wole z
wami łazić na treningi niż tak siedzieć tu w samotności…
-Ej, a ja to co?
-Tak, wiem niania zawsze spoko. Ja ci mówię, wymiękniecie po
tygodniu ze mną, zobaczycie.
-Chyba ty. Okay, dosyć tego dobrego, lecimy na trening. Sama
tego chciałaś – dodał widząc moją minę. Jak oni lubią mi robić na złość. A to
przecież powinno być na odwrót!
***
No i w końcu jestem na Santiago
Bernabeu! Ostatnia moja próba znalezienia się tutaj była ewidentnym niewypałem.
Ahh to powietrze, te mury, ten… smród? Chwila.
-Alvi, tu śmierdzi!- wypaliłam,
benzyną, lub coś w tym stylu… fu!
-To chyba od tamtego bana, mniejsza
o to, Mou czeka. – Odpowiedział wzniosłym tonem.
-Taa.. idźmy do twojego wielkiego guru.-
ironizowałam pod nosem. Na szczęście nie usłyszał, pewnie by się obraził.
Królewskich zastaliśmy na murawie.
Byli bliscy zgonu, czuje że jestem córka sadysty! Okazało się, że Jose musi
załatwić jakąś arcy ważną sprawę i zostawił MI w opiece tą bandę zboczonych
lamusów. Miałam poprowadzić trening, ćwiczenia rozciągające i te sprawy.
Wypadałoby się trochę nad nimi poznęcać i przetestować możliwości. Chytre. Uśmiechnęłam
się do nich słodko.
-No chłopcy. Co chcecie robić?-
Spytałam milutko.
-Spać, jeść.- Darli się przez
siebie, znaczy próbowali się drzeć, ale nie mieli siły.
-W takim razie wiem już czego nie
będziemy dzisiaj przerabiać. Zbiórka!!- zarządziłam przechadzając się wzdłuż
linii boiska. Miałam przez chwile wrażenie, że się na mnie rzucą i to będą
ostatnie chwile w moim życiu, ale posłusznie stanęli w rządku. Ma się ten dar
przekonywania, Co oni myśleli, że im odpuszczę? Śmieszne ha!
-Dobierzcie się w pary…-
kontynuowałam z chytrą miną. –Szybciej! Chyba nie chcecie grupowej orgii?
-Z tobą?- spytał Cris szczerząc
zęby. Nie no, żyję wśród zboczeńców.
-Nie- odpowiedziałam spokojnie
-No to nie.- dodał szybko. Faceci…
-Dobra, najpierw taczki!! –
rozkazałam. To było pierwsze co mi przyszło do głowy.
-Że jak?- Wytrzeszczyli na mnie
ślepia. Czy ja mówię nie wyraźnie?
-T-a-c-z-k-i czy te słowo jest wam
znane?- zrobiłam minę pod tytułem za-jakie-grzechy.
-Jest, ale to zabawa dla
przedszkolaków- oburzył się Ikuś.
-Właśnie! Dlatego nadaje się dla
was.- Wyjaśniłam jak małym dzieciom.
-Życie ci nie miłe?- odgryzł się z
obrażoną miną.
-Nie, skąd! To ja tu jestem
nietykalną córeczką tatusia, a nie wy, wiec radzę się słuchać. – ucięłam.
-I to podobno faceci są tymi złymi.
– marudził dalej.
-Jeszcze słowo, a będziecie
zapierdalać dziesięć okrążeni na czworakach.
-No dobra, ale tylko te taczki, nic
więcej.- Wtrącił się Alvi. Pewnie w duchu żałował, ze mnie tu przywiózł. Madridiści niechętnie dobrali się w pary i
zaczęła się kłótnia kto ma kogo trzymać za nogi. Czego ja tu nie przeżyłam. Na
początku Cris narzekał, ze Marcelo nie używa dezodorantu do stup, potem mało
brakowało a doszłoby do czołowej stłuczki Ramosa z Callejonem. Po dziesięciu
minutach zdecydowałam przerwać tą dzicz, bo jeszcze by mi się tu pozabijali, a
nie chce być odpowiedzialna za wyginięcie Królewskich.
–No dobra, koniec tego cyrku. Róbcie
co wam pasuje, tylko jak daddy wróci to wiecie co robić.- westchnęłam sadowiąc się
na ławce rezerwowych z poważną miną. Ale tak mi się chciało śmiać. Myślałam, że
nie wytrzymam, no ale udało się dzięki Bogu. Nie wszystko co małe nadaje się do
degradacji, nieprawdaż?
-Tak jest szefowo! – krzyknęli
ochrypłym chórem i ruszyli do szatni. Ja to się czasem zastanawiam co oni tam
robią. Chyba muszę zrobić krótki zwiad. Poczłapałam za nimi starając się nie
zwracać na siebie większej uwagi, bo to popsułoby całą akcję. Po schodkach w
dół i w prawo .
Hehe, jak nie lubie Realu tak uwielbiam Twoje opowiadania (czyli bardzo) hehe
OdpowiedzUsuństworzyłam nowego bloga i nie wiem czy Ci przypadnie do gustu, gdyż jeste o FC Barcelonie.
Ale jak tak to zapraszam: http://duma-katalonii.blogspot.com/
Blogi o pilkarzach zawsze przeczytam ;dd
Usuńświetny rozdział!:)
OdpowiedzUsuńsuper :D rozdzialek świetny Czekam na następny i dodaj na tamtym blogu NOTE bo nie wytrzymam :DDDDD //Śmietanaaaaaaa Pozdrawia i życzy wennnyyyyyyyyyyyyyy
OdpowiedzUsuńZwykle czytam opowiadania o 1D.Jest to jedyny blog który KOOCHAM!♥♥♥Czekam na nexta.Ciekawe o oni am w szatni robią?:D
OdpowiedzUsuńfajnt blog! wpdniesz? http://paulisia-paulinamojblog.blogspot.com/ na razie nic tu prawie nie ma bo można tak powiedzieć że dopiero zaczynam, ale serdecznie zapraszam.
OdpowiedzUsuńHola :) Jeżeli mogłabyś zrobić krótką notkę... inną od Twojego opowiadania, które jest świetne to:
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Blog ! Za dobrą pracę i świetnego bloga, wejdź na mojego bloga http://duma-katalonii.blogspot.com/ a wszystkiego się dowiesz ; )
No tak nie ma to jak masarz stopek i trening hahahaha i te taczki z podstawówki to się będzie pamiętać do końca życia hahahahahahaha i te inne nie wiadomo co, ale dobra wracając do rozdziały to wiesz,że kocham wiesz że boskie i co by tu jeszcze ach czy już mówiłam, że kocham? Na pewno, nie raz hahahahaha I ta szatnia, tak ludzka a szczególnie kobieca ciekawość nie zna granic i skąd ja to znam? Dobra nie ważne. Czytam dalej ;*
OdpowiedzUsuń